
W oczekiwaniu na przebudzenie Lemy. Zapowiedź 7 kolejki.
Gdyby po tej kolejce, AbyDoPrzodu zwiększyło swoją przewagę nad Copą do sześciu punktów, to emocje związane z walką o tytuł byłyby praktycznie skończone. A to wcale nie jest nierealny scenariusz.
A żeby nie stracić szans na podium, swój mecz w niedzielę muszą wygrać Bad Boys! Mimo, że w tym momencie dysponują oni stratą trzech punktów do zajmującego najniższy stopień podium Beer Teamu, to sprawa medali jawi się optymistycznie. Warunki są dwa – wygranie wszystkich spotkań do końca i przynajmniej jedna wpadka Beer Teamu, co przy założeniu meczów z AbyDoPrzodu i Copą jest prawdopodobne. Sytuację Złych Chłopców na pewno skomplikowała ostatnia porażka z Joga Bonito i nie chcemy być złymi prorokami, ale nie wykluczamy, że z HandyMan mogą przeżywać podobne męczarnie. To jest to, o czym pisaliśmy przed tygodniem – z silniejszymi rywalami ekipa z Ostrówka ma upatrzoną taktykę, ale z tymi z dolnej połowy tabeli musi wykazać inicjatywę, co nie jest dla niej proste. Ważnym jednym będzie, by w odróżnieniu od ostatnich kolejek, do Woli wreszcie zajechał cały skład Bad Boys. Bo króciutka ławka rezerwowych również odcisnęła swoje piętno na wyniku z poprzedniej niedzieli. Co na to wszystko Hendymeni? Ponieważ w poprzedniej kolejce mieli spore problemy kadrowe, to coś nam podpowiada, że teraz ich skład będzie się prezentował znacznie lepiej. A to podstawa, by podjąć tutaj walkę i przerwać serię dwóch porażek. Jeśli więc trochę tej sportowej złości, która na pewno z nich aż kipi po ostatnich niepowodzeniach, przełożą na boisko, to wcale nie jest powiedziane, że po ostatnim gwizdku ich nosy znów będą spuszczone na kwintę.
Mecz ostatniej szansy – tak z kolei należy zatytułować kolejny pojedynek z perspektywy zespołu Lema Logistic. Po pierwszych trzech meczach nowego sezonu trudno było sobie wyobrazić, by ta ekipa nie znalazła dla siebie miejsca na ligowym podium, ale kolejne spotkania były już słabsze i pewnie sami zawodnicy w pomarańczowych koszulkach czują, że ten sezon powoli wymyka im się z rąk. By temu zapobiec, muszą zapunktować z Copą. Tylko czy poza chęciami istnieją realne przesłanki, by marzenia mogły się stać rzeczywistością? Powtórzymy to, co napisaliśmy wyżej – tylko w sytuacji, gdy Arkowi Pisarkowi uda się zebrać najlepszych zawodników, będzie można tutaj myśleć o nawiązaniu równorzędnej rywalizacji. Jeśli ta misja się powiedzie, to kolejną będzie ustalenie dobrej taktyki, bo rywale dysponują niezwykle dynamicznymi zawodnikami i jeżeli Lema da im się rozpędzić i będzie dopuszczała do kontrataków, to już po kilkunastu minutach będzie tutaj pozamiatane. Tylko spokój i rozwaga mogą uratować Logistycznych, zwłaszcza jeśli chcieliby, by ostatnie mecze było o coś, a nie jedynie by dokończyć sezon. Copa jest jednak w gazie, nie pozostawia żadnych złudzeń kolejnym rywalom i to ona jest zdecydowanym faworytem w tej parze. Ale ciągle się łudzimy, że Lema ostatniego słowa w tej edycji jeszcze nie powiedziała.
Wynik poprzedniego meczu, będzie ważny w kontekście następnego. Bo przy założeniu, że Lema faktycznie ukąsi Kopaczy, to wytworzą się idealne warunki dla AbyDoPrzodu, by praktycznie domknąć sprawę tytułu mistrzowskiego. Wówczas nazwalibyśmy to nawet formalnością, gdyby nie fakt, że niedzielnym konkurentem ekipy Kamila Melchera będzie Beer Team. Chłopaki z Radzymina są w tym sezonie wyjątkowo chimeryczni. Potrafią zgubić punkty z Bad Boys czy HandyMan, by następnie ograć Lemę czy Magnatt. Gdyby więc założyć, iż faktycznie skuteczniej mobilizują się na trudniejszych konkurentów, to możemy się spodziewać dobrego meczu. Musimy jednak pamiętać, że AbyDoPrzodu to jednak najwyższa półka w naszej lidze, która nawet gdy brakuje jej kilku podstawowych graczy, to poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Ostatnio nie było przecież Patryka Skrajnego, Rafała Radomskiego czy Daniela Kani, a mimo to wynik był okazały. Radzilibyśmy jednak, aby w dniu jutrzejszym, przynajmniej dwóch z nich zjawiło się przy Warszawskiej 41, bo to co przeszło przeciwko Lemie, niekoniecznie musi się sprawdzić z Beer Teamem. Liderzy rozgrywek mają jednak ten atut, że bardzo dobrze bronią, a widzieliśmy nieraz, że gdy rywal zarygluje drzwi do swojej świątyni, to ekipa Łukasza Kowalskiego potrafi walić głową w mur. I gdzieś oczyma wyobraźni składa nam się to w jedną całość – jedni atakują, drudzy punktują i trzy punkty jadą ostatecznie do Duczek. Czy Beer Team postawi veto? Dowiemy się w niedzielne popołudnie.
W trudnych warunkach atmosferycznych przyjdzie się za to zmierzyć Magnattowi i Joga Bonito. Mecze niemal w środku dnia nigdy nie należą do najprzyjemniejszych, no ale co zrobić. Zresztą – wielkiego ciężaru gatunkowego ta potyczka mieć nie będzie. Joga gra maksymalnie o siódmą pozycję w tabeli, natomiast Magnatt chyba wyzbył się już wszelkiej nadziei, że premierową edycję Strefy 6 skończy na pudle. Niby strata do podium jest bardzo mała, ale też w zanadrzu czeka ich mecz z AbyDoPrzodu, gdzie przy obecnej formie, nie mają żadnych szans na wygraną. W najbliższą niedzielę są natomiast faworytami, aczkolwiek nie takimi, gdyby to spotkanie odbyło się kilka tygodni wcześniej. A wszystko za sprawą zawodników Bonito – podopieczni Bartka Brejnaka wygrali dwa mecze pod rząd, złapali trochę wiatru w żagle i z entuzjazmem podejdą do kolejnego wyzwania. Nie będziemy ich tutaj skreślali, bo czasami determinacja robi swoje, a poziom ich motywacji na pewno jest wyżej aniżeli to, co dzieje się w obozie dawnego Stankana. Joga ma też Mateusza Muszyńskiego, który będzie chciał po raz kolejny udowodnić, że należy do ścisłej czołówki ligowych napastników. Dlaczego więc nie zaryzykować i nie postawić na zespół w biało-czerwonych koszulkach? Oni są na fali wznoszącej, a Magnat w dołku, więc lepszych okoliczności do pokonania bardziej doświadczonego przeciwnika chyba nie będzie.
A czy data 2 sierpnia 2020 będzie wyjątkową w historii The Naturatu? To całkiem zasadne pytanie, bo obóz Szymona Baranowskiego na pewno nastawia się na zbliżającą się wielkimi krokami potyczkę ze Studio-Car. Ekipa Adriana Wojdy to nie jest bowiem ligowy potentat i nawet dwa zwycięstwa jakie odniosła w tym sezonie, to były skromne sukcesy, przy dość małej liczbie zdobytych bramek. Tli się więc pewnie iskierka nadziei w ekipie ostatniej drużyny w tabeli, że może wreszcie ich cierpienia się skończą, podobnie jak odliczanie do premierowego punktu. Jasne – wiele czynników musiałoby się złożyć, aby to się udało, no ale wiara to podstawa. Ciekawe też, jak wpłynęły „pozdrowienia” od kapitana zespołu w ostatnim wywiadzie skierowane do kilku zawodników. Bo jeżeli The Naturat znowu przyjedzie na obiekt bez zmian, to nie będzie miał czego tutaj szukać. A tak to kto wie. Szczególnie, że Studio Car zdaje sobie sprawę z własnej sytuacji – ewentualna porażka narazi ich na szyderkę, dlatego oni tutaj muszą, podczas gdy rywal tylko może. I chociaż wiemy raczej jak to się skończy, to trzymamy kciuki za to, by emocje trochę nas tutaj potrzymały w napięciu.
W dniu jutrzejszym żaden zawodnik nie pauzuje za kartki. W związku z tym liczymy, że w komplecie spotkamy się na boisku. Życzymy wszystkim udanej soboty i widzimy się za 24h!