Rok bez porażki i koniec? Zapowiedź 4.kolejki


W niedzielę dojdzie do dwóch spotkań, które będą miały spory wpływ na układ obydwu tabel. W jednym zmierzą się zespoły niepokonane, a w drugim lider z trzecią ekipą ligowej hierarchii.

Pierwszy akapit naszych zapowiedzi tradycyjnie poświęcamy transmisji live. Czy dojdzie ona do skutku? W momencie gdy piszemy te słowa, prognoza pogody zapowiada powtórkę z 1 lub 2.kolejki. To oznacza deszcz. Ale wiadomo – opad opadowi nierówny. Jeśli tylko pokropi, to oczywiście usłyszycie nas na przestrzeni całego dnia. Jeśli popada mocniej, to niestety będzie problem. Do 20:00 powinna się na stronie pojawić informacja co robimy i w jakiej formie.

Spekulować musimy też odnośnie kursów na BETFAN. Na razie jeszcze ich nie ma, jakkolwiek swoje propozycje wysłaliśmy i czekamy na reakcję. Jak tylko się pojawią, to natychmiast damy Wam znać.

Przechodzimy do zapowiedzi. Pisząc na wstępie o starciu lidera z trzecią drużyną tabeli, mieliśmy oczywiście na myśli konfrontację Woli Rasztowskiej z Old Stars. Czyli będzie to pewnego rodzaju mecz na szczycie, co dla ekipy z Kobyłki stanowi pewne nowum. Ale też nie przesadzajmy – jest to po prostu naturalna konsekwencja ich dwóch ostatnich zwycięstw, które były bezdyskusyjne i okraszone dobrą grą. I to powoduje, że Old Stars nie idą na mecz z liderem jak na ścięcie. Wręcz przeciwnie – widzimy tutaj realne szanse nawet na ich sukces, szczególnie mając na uwadze to, co Wola zaprezentowała przed tygodniem. Prawda jest taka, że ekipa Łukasza Barana prześlizgnęła się przez starcie z Kustoszami i trzy punkty zgarnęła szczęśliwie. Widać było, jak duży problem sprawiała chłopakom sytuacja, w której musieli przebijać się przez podwójne zasieki przeciwników. Być może to jest jakaś wskazówka dla „Starych Gwiazd”, że czasami trzeba po prostu oddać piłkę Woli. Pytanie tylko czy Old Stars tego chcą. Widzimy po nich, że ich system gry ewoluuje, że mają różne sposoby na dobranie się do skóry rywala i nie wydaje nam się, by tutaj ustawili się na defensywę i kontry. Raczej spodziewamy się otwartego meczu, a jeśli tak, to Wola swoim doświadczeniem może tę potyczkę przechylić na swoją stronę. Jeśli będzie Konrad Bulik i on, lub któryś z obrońców wyłączy z gry Krzyśka Zycha, a uda się też zneutralizować Michała Kura, to już będzie połowa sukcesu. A mówimy przecież o zespole, który ma najlepszą defensywę w 2.lidze. Pięć straconych goli to wynik mówiący sam za siebie, dlatego coś nam podpowiada, że miejscowi nawet jeśli znowu nie zachwycą, to dopiszą do swojego dorobku czwartą wiktorię z rzędu.

Na cud nie mają z kolei co liczyć kibice Szewnicy. Piszemy to z dużym bólem, ale potyczka tej drużyny z Al-Marem zapowiada się na jednostronne widowisko. I wcale nie chodzi o to, że mamy do czynienia z pierwszą i ostatnią ekipą w tabeli. Zwłaszcza że w przypadku RDK ten obraz jest troszeczkę zamazany, bo ten zespół spokojnie mógł być w górnej połowie stawki. Problem z jakim mierzy się obecnie Marcin Białek to frekwencja. Według naszej wiedzy w niedzielę zabraknie Adama Michalika, wykartkowany jest Mateusz Kubalski, a sam kapitan nabawił się kontuzji i nawet jeśli Marcin należy do grupy zawodników, którzy nawet w gipsie wyszliby na mecz, to w tym przypadku nie ma szans, żeby popularny „Marcel” wybiegł na plac. To są wyrwy, których nie da się nijak zastąpić. To, w połączeniu z klasą przeciwnika oraz faktem, że Al-Mar naprawdę może się podobać w ostatnich spotkaniach, doprowadza do wniosku, którym podzieliliśmy się z Wami na wstępie zapowiedzi. Bardzo byśmy chcieli żeby było inaczej, ale zdrowy rozsądek podpowiada, że tutaj nie ma innego scenariusza, niż pewne trzy punkty dla zespołu Marcina Rychty. Co prawda kapitan Al-Maru w niedzielę również nie dojedzie do Woli, natomiast gdziekolwiek by nie był, to wyniku tego starcia może nasłuchiwać ze spokojem. Jeśli nie zdarzy się coś nieoczekiwanego, to sukces aktualnych wicemistrzów rozgrywek można spokojnie dodać jako pewniak na kuponie. Inna opcja nie wchodzi w grę.

A od godziny 11:00 czekają nas wielkie emocje. Naprzeciwko siebie staną dwie z trzech niepokonanych drużyn w elicie – Prefbud oraz AutoSzyby. To, że tutaj będzie się działo, jest więcej niż pewne. Wystarczy przypomnieć jak wyglądał ostatni mecz tej pary, gdzie przecież czerwoną kartkę zobaczył Damian Matuszewski (dla którego był to ostatni mecz w naszej lidze), z kolei Bartek Bajkowski zdobył wówczas najpiękniejszego gola EVER w Strefie Szóstek (dla przypomnienia wrzucamy go pod opisem). A teraz sytuacja jest jeszcze ciekawsza, bo Szyby mają lepszy skład niż w poprzednim sezonie i widać, że wyszły z prostego założenia – albo my wreszcie zdobędziemy w tej edycji jakiś skalp w 1.lidze, albo już chyba nie zrobimy tego nigdy. W tym momencie chłopaki mają sześć punktów przewagi nad pozycją numer 4, więc trudno byłoby to zepsuć, ale wszystko jest możliwe. Natomiast medal byłby chyba pewny, jeśli podopiecznym Kamila Wiśniewskiego udałoby się wygrać z PrefBudem. Czy to jest możliwe? Fajną informację wrzucił na FB PrefBudu Rafał Kowalczyk – ten zespół jest niepokonany w rozgrywkach ligowych od 3 października 2021! A zatem w niedzielę stuknie niemal równy rok, odkąd ekipa z Tulewa ostatni raz gratulowała przeciwnikowi zwycięstwa. Zawodnicy AutoSzyb na pewno będą chcieli ten jubileusz popsuć. Jednak nawet jeśli przyjmiemy, że jak na razie PrefBud nie prezentuje się tak korzystnie, jak przed kilkoma miesiącami, to ten zespół nie zwykł przegrywać ważnych meczów. I to jest jego duża siła, zawodnicy potrafią wytrzymać presję, utrzymać koncentrację i w wielkich spotkaniach robią swoje. I PrefBud choćby z tego względu jest faworytem. Drugi argument to defensywa Szyb. Czy ona będzie sobie w stanie poradzić z Patrykiem Czajką i spółką? Kluczowe spotkania wygrywa się właśnie obroną a nie jest tajemnicą, że właśnie tutaj Kamil Wiśniewski ma największy ból głowy. Jeśli jednak dojedzie Mateusz Hopcia, pojawi się Paweł Gołędowski, to kto wie. Z tego co wiemy, raczej wykluczony jest udział kontuzjowanego Tomka Mikuska, a to naprawdę poważna strata. W każdym razie nie mamy wątpliwości, że to w tej sferze wszystko się rozstrzygnie. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że jedni i drudzy kapitalnie grają, gdy trzeba gonić wynik. Nieważne czy przegrywają jedną lub dwoma bramkami, nieważne ile czasu jest do końca – i tak potrafią wznieść się na wyżyny i przechylić losy na swoją stronę. Ciekawe czy jednej z tych drużyn uda się podobna sztuka w niedzielę. My już teraz zacieramy ręce i wiele sobie obiecujemy po tych zawodach. Naturalnym faworytem jest oczywiście obrońca tytułu, lecz AutoSzyby są w wąskim gronie drużyn, których stać na to, by sprzątnąć mistrzom punkty sprzed nosa. Ale bez względu na to, jak to się skończy, obyśmy tę potyczkę zapamiętali z pięknych bramek, a nie z czerwonych kartek, jak to miało miejsce w przeszłości.

Spotkanie o znacznie mniejszym ciężarze gatunkowym czeka nas w samo południe. Dołujący w 2.lidze Drink Team zetrze się z Retro. Ci pierwsi pozbawili się już jakichkolwiek złudzeń dotyczących trwającego sezonu. Trzeba sobie powiedzieć wprost – w tym momencie to już przede wszystkim gra o honor. Szczególnie po ostatnim meczu, gdzie boleśnie przegrali z Old Stars i wypadałoby się zrehabilitować. I gdyby na Retro trafili w innym momencie sezonu, to być może widzielibyśmy tutaj jakieś szanse na punkty. Tyle że ekipa Patryka Kukwy przystępuje do meczu jako zespół, który zremisował z Bad Boys, co na pewno podniosło morale w drużynie i tutaj nikt nie widzi innej opcji, niż pewny sukces z Drinkersami. Czy faktycznie można to brać za pewnik? W tamtej edycji meczy między tymi ekipami rozstrzygnął się dopiero w końcówce – Retro wygrało 3:2, ale potyczka była bardzo wyrównana. Teraz Drink Team nie wydaje się być tak konkurencyjny, lecz byłoby błędem skreślać z góry ferajnę Kamila Portachy i Mateusza Wojdy. Jeżeli chłopakom uda się spowodować, że dojadą Rafał Zygartowicz i Łukasz Kokosza (o Jarku Rozbickim nie wspominając), nie zabraknie Mariusza Rutkowskiego oraz Piotrka Tenderendy, to naprawdę mamy drużynę, która może powalczyć z każdym. Poza tym – to przełamanie musi wreszcie nastąpić. Nie chce nam się wierzyć, że Drinkersi będą przegrywać z każdym. Zastanawiając się, jak usprawnić grę tej drużyny, pomyśleliśmy czy może nie warto zaczerpnąć pomysłu z hokeja i nie zmieniać się całymi piątkami. Mając tylu ludzi, gdzie jednak nie wszyscy są ze sobą zgrani, ale część z nich grała ze sobą wcześniej, może warto w ten sposób to rozegrać. Zobaczymy na czym tutaj ostatecznie stanie. W Retro żadnych kombinacji nie ma się co spodziewać. Byle tylko dojechali wszyscy najlepsi i przy mądrej grze, to powinny być trzy punkty. Zwłaszcza że konsekwencje ich braku mogą być opłakane i wtedy nawet cenny remis z Bad Boys przestanie mieć jakąkolwiek wartość.

Gdyby ktoś nam powiedział, że po trzech rozegranych meczach Black Dragons i OknoTech będą miały łącznie 4 punkty, to przyjęlibyśmy to śmiechem. Ten początek sezonu w wykonaniu jednych i drugich miał wyglądać zupełnie inaczej, jednak trzeba się szybko dostosować do nowej sytuacji i po prostu wziąć w garść. No bo spójrzmy na tabelę – kto tutaj polegnie, to będzie miał naprawdę gorąco, zwłaszcza że nikt nie chce oddawać punktów za darmo i nie można odkładać ich zdobywania na ostatnią chwilę. W OknoTech pokutuje przede wszystkim brak stabilizacji w składzie. W tamtej edycji wyglądało to zupełnie inaczej – na palcach jednej ręki można policzyć sytuacje, w których Adrian Wojda miał mniej niż 4-5 rezerwowych. A teraz? Mocno się to pozmieniało i oczywiście ma to przełożenie na wyniki. W Black Dragons frekwencja też nie zachwyca, aczkolwiek ta ekipa gra na równym, solidnym poziomie i nie zdziwilibyśmy się, gdyby w ocenie większości, jej akcje w tej parze stały u Was wyżej. A już gdyby mecze trwały tylko 25 minut, to tutaj uważalibyśmy Czarne Smoki za murowanego faworyta. Bo zobaczmy – zarówno z Szybami, jak i z PrefBudem ta drużyna schodziła na przerwę prowadząc. Problemy rozpoczynały się w drugich odsłonach i wolelibyśmy nie myśleć co będzie, gdyby i w tym przypadku było podobnie. Ale te wszystkie dywagacje i tak sprowadzają się do jednego – a więc składu OknoTech. Przyjazd kluczowych zawodników spowoduje, że tutaj szanse będą 50/50, tyle że w tym momencie to wróżenie z fusów. Pewnie nawet Adrian Wojda niczego nie chce przesądzać, bo i jemu zdarzały się w tej edycji sytuacje, w której ktoś jeszcze w sobotę deklarował udział, a w niedzielę go nie było. Żarty się jednak kończą. Wchodzimy w decydującą fazę sezonu i w starciach z zespołami na podobnym poziomie nie wolno samemu odbierać sobie szans. Trzymamy więc kciuki, żeby obydwie strony przyjechały na galowo, bo wówczas to może być jedno z lepszych spotkań, jakie zobaczymy w elicie Strefy 6.

„Jeśli nie z nimi, to z kim?” – pewnie takie pytanie zadają sobie przed niedzielą Kustosze. Po serii trzech porażek przydałoby się wreszcie wygrać, a Magnatt jeszcze do poprzedniej niedzieli też przegrywał wszystko jak leci. No ale w końcu się przełamał i w dobrym stylu odprawił FC Radzymin. Czyżby ferajna z Wołomina miała odpalić na dobre? Prawdę mówiąc, to nawet gdyby wygrała to najbliższe spotkanie, to chyba nie moglibyśmy tak napisać. Bo widzimy jak to wygląda. Trudno tutaj mówić o jakieś stabilizacji w składzie, co tydzień widzimy nowe osoby i stanowi zagadkę, kogo zobaczymy w niebieskiej koszulce tym razem. Natomiast w zielonej mają się pojawić wszyscy najlepsi. Tak przynajmniej zapowiada Kuba Suchenek, który też zdaje sobie sprawę, że nie można wiecznie pięknie przegrywać, ale nawet po brzydkiej grze należy wreszcie otworzyć dorobek z punktami. I w naszej ocenie – to jest możliwe. Jeżeli ta drużyna będzie grała szybko, zwłaszcza na kontrze, to na pewno będzie miała swoje szanse, bo nie jest tajemnicą, że Magnatt do defensywy wraca bardzo opieszale. Pamiętajmy jednak, iż Kustosze też mają jeden palący problem – zdobywanie goli. Na tę chwilę to jest tylko 6 bramek, co dają mało ekskluzywną średnią 2 trafień na spotkanie. W tej edycji nie było jeszcze meczu, w którym jedna z drużyna zdobywała dwa gole i wygrywała. I to nie jest przypadek. Debiutanci muszą mieć większą skuteczność niż do tej pory, co w sytuacji gdzie Magnatt pewnie znowu wstawi między słupki Piotrka Kozę, może nie być takie proste. Piotrek jak ma dzień, to potrafi zamurować bramkę na amen. Reasumując – co do tego, że tutaj nikt nie wygra wysoko jesteśmy przekonani. Będzie to konfrontacja na styku a gra jednych i drugich będzie falowała. I chociaż BETFAN dość nisko wycenił sukces Kustoszy, to gdybyśmy szukali czegoś, co mocno podbije kurs, to wygraną beniaminka rozpatrywalibyśmy w pierwszej kolejności.

Czy Emil Wiatrak obroni tytuł w zabawie na kiks sezonu? 🙂

Brać na kupon balibyśmy się za to mecz Show Team vs Al-Maj Car. Spotkanie-zagadka i to bez dwóch zdań. Co prawda lepsze wrażenie robi jak na razie obóz Przemka Matusiaka, ale markowianie to bardzo niewygodny przeciwnik, który jak już kiedyś pisaliśmy – bardzo rzadko przegrywa na poziomie elity mecze z zespołami z dołu tabeli. Tak było dwa sezony temu, tak było sezon temu i wygrana nad Szewnicą w poprzednią niedzielę sugeruje, że ta tendencja może zostać zachowana. I to bawet biorąc pod uwagę, że do optymalnej formy jeszcze daleko. Natomiast nie można wspomnieć o pozytywach w ekipie Grześka Wojdy. Regularnie przyjeżdża Robert Poddenek, coraz częściej widzimy zawsze groźnego Piotrka Wojdę, a pod nieobecność Darka Wasia ściągnięto doświadczonego Bartka Masiaka, który zna się na swoim fachu. Pod względem budowania czegoś stabilnego, to naprawdę zmierza w dobrym kierunku. A drugie zwycięstwo z rzędu dałoby praktycznie komfort, jeśli chodzi o utrzymanie się w elicie. Co na to Show Team? Powoli nadchodzą dla niego spotkania prawdy. I to dobre wrażenie, jakie chłopaki wywarli na nas w pierwszych kolejkach przestaje mieć znaczenie. Tutaj nie ma obowiązku grania ładnie, tylko punktowania. A przecież mówił w wywiadzie Adrian Bielecki, że pewien niepokój przed meczami, gdzie teoretycznie Show Team może być nawet lekkim faworytem jest. I kto wie, czy właśnie to doświadczenie w spotkaniach o taką a nie inną stawkę, nie spowoduje, że cała pula pojedzie jednak do Marek. My tak naprawdę uzależniamy to od składu Show Teamu. Gdyby nie zabrakło Piotrka Bobera, dojechał Piotrek Jankowski a reszta kluczowych graczy utrzymałaby swoją frekwencję z ostatnich kolejek, to beniaminek 1.ligi powinien sobie poradzić. Bo jednak ten potencjał ofensywny jest spory, a Al-Maj męczył się ostatnio z Szewnicą, która nie miała praktycznie żadnego nominalnego napastnika. Czy to się potwierdzi? Odpowiedź poznamy za 24h.

A dopiero około godziny 17:15 poznamy wynik starcia między FC Radzymin a Bad Boys. W tabeli dzieli te zespoły tylko jeden punkt, jednak każdy kto oglądał dotychczasowe mecze jednych i drugich ten wie, że to nie jest tak, iż mamy do czynienia z drużynami o podobnym poziomie. Źli Chłopcy swoim doświadczeniem i ograniem na naszym boisku biją przeciwników na głowę i to oni są zdecydowanie faworytami tej pary. Tym bardziej, że przed tygodniem potknęli się na własne życzenie z Retro i nie za bardzo mogą sobie pozwolić, by zaliczyć kolejną wpadkę. Mogłoby to bowiem oznaczać, że strata do Woli Rasztowskiej zrobi się tak duża, że nie będzie jej można odrobić w jednym spotkaniu. A dopóki tak jest, to Bad Boys są raczej spokojni. Czy FC Radzymin stać na pokrzyżowanie szyków ekipie z Ostrówka? Konkluzja wydaje się dość łatwa – jeżeli obóz Roberta Kawałowskiego przegrywa z Magnattem, to ciężko sobie wyobrazić, że położy na łopatki Złych Chłopców. Na szczęście piłka nożna jest trochę bardziej skomplikowana i takie równanie jak przed chwilą przedstawiliśmy, nie zawsze odnajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Ale żeby Radzymin miał tutaj coś do powiedzenia, to jego gra musi przyspieszyć. Brakuje tutaj elementu zaskoczenia, wszystko jest schematyczne i nawet Magnatt, który przecież do tego momentu nie stanowił monolitu w defensywie, dość łatwo radził sobie z rozbijaniem akcji tego zespołu. Być może jeśli do gry wróci Arek Pawlak i znajdzie się ktoś, kto zwłaszcza w środku nada akcjom trochę dynamiki, to FC Radzymin powalczy. Natomiast szansa nie jest duża i trzeba to sobie racjonalnie powiedzieć. Bad Boys mają mieć bardzo mocny skład, zabraknie tylko Radka Stańczaka i kontuzjowanego Andrzeja Sulewskiego, ale poza nimi będą wszyscy. I to naszym zdaniem powinno spokojnie wystarczyć, by utrzymać się za plecami Woli. A może nawet ją przegonić?

Na koniec przypomnienie, że cały czas możecie podawać swoje typy w Lidze Typerów na 4.kolejkę. Bez względu na to w którym momencie dołączycie do zabawy, to i tak macie szansę na wygraną – szczegóły TUTAJ. Wszystkim życzymy słonecznej soboty i oby niedziela była taka sama!

PS: lubisz nasze zapowiedzi? Polub je na Facebooku TUTAJ.

Dodaj komentarz

Musisz być zalogowany żeby dodać komentarz.