
Promilowe derby w 2.lidze. Zapowiedź 5.kolejki
Losy Pucharu Ligi zostały już rozstrzygnięte. Dlatego wracamy do ligowego grania, gdzie chociaż wielkich hitów chyba zabraknie, to zwłaszcza w 2.lidze kilka rzeczy może się rozstrzygnąć.
Na początek dobra informacja – chyba nie musimy się obawiać, że ze względu na pogodę nie przeprowadzimy transmisji. Ryzyko deszczu jest niskie, więc jeśli po drodze nic się nie wykolei, to na naszym kanale znów zobaczycie wszystkie niedzielne potyczki. Szczegóły podamy w oddzielnym poście.
Do Waszej dyspozycji powinny też być kursy na BETFAN. Swoje propozycje podesłaliśmy już komu trzeba, więc teraz pozostaje czekać aż pojawią się one na oficjalnej stronie naszego ligowego bukmachera. Gdy tylko tak się stanie, damy Wam znać.
Wstęp za nami, przechodzimy do samych spotkań. O godzinie 9:00 zobaczymy konfrontację aktualnego wicemistrza 1.ligi, z trzecią drużyną poprzedniego sezonu. Ale już dziś możemy chyba napisać z pełną odpowiedzialnością, że o ile Al-Mar jest bardzo blisko, by co najmniej powtórzyć wyczyn sprzed kilku miesięcy, tak Black Dragons chyba już pozbyli się nadziei, że znów dane im będzie stanąć na podium. Dystans do TOP 3 jest spory i chociaż historia Strefy 6 zna podobny przypadek, gdzie przecież w minionej edycji sytuacja była podobna i Czarne Smoki ostatecznie zdołały wyprzedzić AutoSzyby, tak teraz nie widzimy szans na identyczny scenariusz. No chyba, że ekipa Serka Modzelewskiego wygra w niedzielę z Al-Marem. Trzeba przyznać, że chociaż wyniki w tej edycji nie do końca się zgadzają, to jednak sama gra młodych wilków z Wołomina jest na dobrym poziomie. Czasami brakuje szczęścia, czasami przychylności sędziego, natomiast sam fakt, że wszystkie porażki były na poziomie różnicy jednego gola, mówi wiele. Inna sprawa, że z Al-Marem nigdy chłopakom nie szło. Dwa mecze, dwie porażki i nie będzie łatwo przerwać tę serię. Szczególnie, iż przeciwnicy są w dobrej dyspozycji, potwierdzili to na Pucharze Ligi i tak jak czasami ferajna Marcina Rychty „męczyła bułę”, tak ostatnio całkiem przyjemnie patrzy się na jej postawę. To powoduje, że niespodzianka chyba nie wchodzi tutaj w grę, a to będzie oznaczało, że Black Dragons po raz pierwszy w rozgrywkach zostaną uwikłani w niewdzięczną batalię o uniknięcie spadku.

Tę zapowiedź piszemy jeszcze przed rozegraniem powtórki meczy AutoSzyby – Prefbud, więc nie wiemy, czy ci pierwsi przystępują do walki z Show Teamem jako ekipa niepokonana, czy też miała już miejsce ich pierwsza strata punktów. Ale prawdę mówiąc – nie wydaje nam się, by miało to jakiekolwiek znaczenie. Ekipa Kamila Wiśniewskiego tak czy siak jest murowanym faworytem do pokonania beniaminka 1.ligi i każdy inny wynik będzie sensacją. Spodziewamy się, że część z Was szans dla przeciwnika upatruje w tym, że Show Team w takim meczu nic nie musi. No ale nie do końca tak jest – jeden punkt zdobyty w czterech spotkaniach powoduje, że ta drużyna musi nawet z tymi wielkimi poszukać jakiejkolwiek zdobyczy. Tym bardziej, że przed dwoma tygodniami poniosła porażkę z Al-Maj Car, gdzie na pewno liczyła na coś więcej. Ale Show Team stać na to, by tutaj napsuć krwi faworytom. Warunek jest jeden – dobrze dobrana taktyka, jej realizacja oraz obecność wszystkich kluczowych zawodników. Bo zwłaszcza ta druga kwestia spędza sen z powiek osobom odpowiedzialnym za zespół. Jeszcze ani razu w tym sezonie nie było tak, że Przemek Matusiak mógł skorzystać ze wszystkich swoich kluczowych graczy. A gdyby w niedzielę wreszcie to się udało, to AutoSzyby nie będą miały drogi usłanej różami. Show Team mógłby się wtedy zamknąć na swojej połowie, a mając Radka Wiśniewskiego, Janka Malinowskiego czy Piotrka Bobera, dysponowałby kapitalnym potencjałem na skuteczne kontry. I według nas właśnie w ten sposób trzeba podejść do tej potyczki. Nie wychylać się, czekać, pielęgnować wynik 0:0 i cierpliwie szukać swoich okazji. Nie jest to rzecz jasna gwarancja sukcesu, natomiast na tak silnego przeciwnika to jedyna recepta, by już na wstępie nie odebrać sobie szans na powalczenie jak równy z równym.
A niezwykle ciekawie zapowiadający się pojedynek obejrzymy od 11:00. Tutaj będzie szła walka o to, by pozostać w grze o medale, bo Retro okupuje w tym momencie trzecią pozycję w 2.lidze, a Old Stars są tuż za nimi. I ciężko wskazać faworyta, bo Retro po średnim początku, ostatnio gra nieźle i regularnie punktuje, z kolei przeciwnikom ostatnio przydarzyła się bardzo bolesna porażka z Retro, gdzie prowadzili już 3:0, ale nie zdołali dowieźć korzystnego rezultatu do końca. Kluczem do wyniku niedzielnej batalii będzie przede wszystkim skład Retro. Bo nie zapominajmy, że za czerwoną kartkę pauzuje Patryk Kukwa, a to są płuca ekipy z Radzymina. A gdyby do jego nieobecności doszły jeszcze kolejne, to naprawdę nie będzie tutaj łatwo o zwycięstwo. A już na 100% nie ma się co łudzić, że wynik będzie podobny do tego z poprzedniego sezonu, gdzie Squad wygrał aż 14:6. To była chyba zresztą taka najbardziej dotkliwa klęska Old Starsów i domyślamy się, że bardzo by im zależało, żeby zmazać tamtą plamę. Ale oczywiście nie to jest głównym czynnikiem, jeśli chodzi o chęć odniesienia zwycięstwa. Wydaje nam się, że obóz Marcina Gryza i Artura Guza czuje, że w tym sezonie po prostu stać go na coś więcej, niż miejsce w środku tabeli. Ale żeby „słowo stało się ciałem”, to spotkanie po prostu trzeba wygrać. Szansa na sukces będzie tym większa, jeśli „Pomarańczowi” popracują nad ustawieniem przy stałych fragmentach gry. Mecz z Wolą Rasztowską pokazał, że tutaj są chyba największe rezerwy i trzeba ten element piłkarskiego rzemiosła dopieścić, bo głupio byłoby ponieść kolejną, podobną porażkę. Nam się wydaje, że Old Stars są świadomi rangi tej potyczki, wiedzą że trzeba przyjechać w optymalnym składzie a wówczas nic nie stoi na przeszkodzie, by zgarnąć całą pulę. Bez Patryka Kukwy defensywa Retro będzie mocno osłabiona, a to doskonała informacja dla Krzyśka Zycha czy Michała Kura. Oni powinni to skutecznie wykorzystać, dlatego nos nam podpowiada, że trzy punkty pojadą do Kobyłki.
Często mówi się, że najlepszy na przełamanie jest silny przeciwnik. A skoro tak, to FC Radzymin który notuje właśnie passę dwóch przegranych z rzędu, trafił idealnie, bo podejmie jutro lidera rozgrywek, jedyną drużynę bez skazy, a więc Wolę Rasztowską. BETFAN na pewno ustali tutaj bardzo niski kurs na ekipę miejscowych, ale my absolutnie nie traktowalibyśmy zwycięstwa Woli w kategoriach musu. W naszej ocenie to może być bardzo podobny mecz, jaki FC Radzymin zagrał ostatnio z Bad Boys. Czyli nawet jeśli przewaga będzie po stronie przeciwników, to zespół Roberta Kawałowskiego będzie tutaj w grze i przy dobrej postawie może pokomplikować życie drużynie Łukasza Barana. Brzmi mało wiarygodnie? Zdajemy sobie z tego sprawę, tyle że Wola Rasztowska, podobnie jak Bad Boys, nie ma instynktu killera. Ta ekipa jeśli wygrywa, to zwykle stosunkowo nisko i tutaj to może wyglądać podobnie. Natomiast jedno jest pewne – jeśli faworyci dość szybko wyjdą na prowadzenie, to oponentom ciężko będzie cokolwiek wskórać. Mamy bowiem do czynienia z zespołem który świetnie broni, któremu ciężko jest coś strzelić, z kolei FC Radzymin ostatnio jest na bakier z kreowaniem okazji. Miejmy nadzieję, że to się zmieni – być może trochę werwy doda drużynie powrót Arka Pawlaka, którego brakowało w poprzednich meczach. My cały czas zastanawiamy się też, czy nie warto wyżej przesunąć Radka Gajewskiego, bo on mógłby zrobić trochę zamieszania w szeregach obronnych Woli. Jak widać są tutaj pewne możliwości, które mogą spowodować, iż ci którzy dopiszą trzy punkty liderowi tabeli, zrobią to przedwcześnie. Bo to nie będzie mecz do jednej bramki, a już na pewno nie taki, jak niektórzy sobie tutaj wyobrażają.
„Gdy odwrócisz tabelę, Kustosze i Drink Team będą na czele” – ta znana kibicowska przyśpiewka, trochę przez nas przerobiona, nie ma oczywiście na celu naśmiewać się z dotychczasowych osiągnięć uczestników kolejnego meczu, do którego nawiązaliśmy też w tytule zapowiedzi. No ale ligowa hierarchia nie kłamie – w 2.lidze wszyscy już mają jakieś punkty, zaznały smaku zwycięstwa, a ta para jak do tego momentu jeszcze takiej okazji nie miała. No ale ta sytuacja dla jednej z nich wreszcie się zmieni. Jeżeli założymy, że nie padnie tutaj remis, to któraś z nich w końcu odbije się od ligowego dna i prawdopodobnie zagwarantuje sobie, że nie zajmie ostatniego miejsca w tabeli. Natomiast zupełnie inną kwestią jest, komu do takiego scenariusza bliżej. Kustosze pierwsze mecze przegrywali po walce, ale ostatnio dostali porządnego łupnia od Magnatta. Drink Team na początku sezonu również wyglądał chyba ciut lepiej niż obecnie, chociaż pewną nadzieję wlała ich postawa w Pucharze Ligi, gdzie byli o włos od awansu z grupy. No i mimo wszystko, biorąc pod uwagę chociażby doświadczenie czy też obycie na naszym boisku, to właśnie Drinkersom dajemy tutaj trochę większe szanse na zanotowanie zwycięstwa. Ich skład przekonuje nas bardziej, a jeśli nie zabraknie nikogo stanowiącego o sile defensywy tej ekipy, to Kustoszom ciężko będzie tutaj o bramki. Oni i tak mają sporo problemów, by zdobywać gole, brakuje tam klasycznej „9” i chyba już nie ma co się łudzić, że takowa się znajdzie. Reasumując – pachnie nam tutaj trochę piłkarskimi szachami, goli nie będzie za dużo, ale tę przynajmniej jedną więcej zdobędą Drinkersi i to oni będą mogli po tej kolejce powiedzieć sobie „no nareszcie!”.
A tak się złożyło, że po spotkaniu drużyn, które jeszcze nie otworzyły swojego dorobku, zobaczymy Szewnicę, która uzupełnia stawkę zespołów bez zwycięstwa czy nawet remisu. Wciąż jest to dla nas spore zaskoczenie, no ale każdy wie jaki przebieg miały dotychczasowe potyczki zespołu Marcina Białka i można tutaj mówić o sporym pechu. Czy ta zła karta w końcu się odwróci? Gdyby RDK miała w niedzielę taki skład, jak w Pucharze Ligi, to byłyby na to spore szanse. Bo chyba każdy kto oglądał mecze tego zespołu w zmaganiach pucharowych miał to samo odczucie – że właśnie to jest ta prawdziwa Szewnica, grająca blisko rywala, agresywna (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), która nikogo się nie boi i przed nikim nie klęka. I tylko prezentując się podobnie, można liczyć na pozytywny finał rywalizacji z OknoTech. A z dobrych źródeł wiemy, iż Adrian Wojda ma dobry humor przed spotkaniem, bo wygląda na to, iż skład zapowiada się bardzo solidny. I chyba nie musimy mówić, co to oznacza. Poza tym OknoTech wciąż balansuje na granicy walki o utrzymanie z walką o coś więcej, a zatem nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek odpuszczaniu. Jeśli ta drużyna wygra niedzielne zmagania, to będzie już praktycznie pewna pozostania w elicie, a jednocześnie będzie zerkała na to, co dzieje się nad nią, bo jakaś mała nadzieja na zgarnięcie medali będzie się tlić. Szykuje się więc naprawdę dobry pojedynek, szczególnie że jedni i drudzy nie stronią od walki fizycznej, więc możemy się spodziewać gry na dużym kontakcie, gdzie sędzia będzie miał co robić. A wynik? Wiele uzależniamy od frekwencji Szewnicy. Skład identyczny jak na Pucharze spowoduje, że tutaj do ostatnich sekund nic nie będzie jasne. Ale jeśli poza kontuzjowanym Marcinem Białkiem miałoby kogoś zabraknąć, to rozsądek podpowiada, iż OknoTech zrobi tutaj swoje. A co to oznacza dla RDK – chyba nikomu nie musimy tłumaczyć.
Pod małym znakiem zapytania stał z kolei mecz Magnatt – Bad Boys. Ale wiedza na godzinę 13:30 w piątek pozwala nam napisać, że to spotkanie powinno dojść do skutku. A dlaczego rozpatrujemy w ogóle tę kwestię pod kątem ewentualnego nierozegrania? Otóż Magnatt ma problemy kadrowe, na Puchar Ligi w ogóle nie dojechał i istniało ryzyko, że podobnie będzie i w lidze. Na szczęście Emil Wiatrak nie odpuszcza, dzięki czemu Bad Boys nie przyjadą do Woli Rasztowskiej na marne. Zagadką pozostaje jednak skład zespołu z Wołomina, bo wydaje się, że raczej cudów nie ma się co spodziewać. Według wstępnych ustaleń zabraknie Michała Krajewskiego czy Maćka Sadochy, a problem jest również z bramkarzem. Nie wróży to najlepiej, natomiast zdecydowanie lepiej jest podjąć rękawicę i spróbować, niż całkowicie odpuścić. Może być jednak tak, że Bad Boys zdobędą tutaj trzy punkty dużo łatwiej, niż mogliby zakładać. Bo gdyby Magnatt miał wszystkich najlepszych zawodników, to nie wykluczalibyśmy perspektyw na jakąś drobną niespodziankę. No ale w tych okolicznościach raczej się na nią nie zanosi. Poza tym Źli Chłopcy nie mogą sobie pozwolić, by ich strata do Woli Rasztowskiej się powiększyła. A skoro Puchar Ligi trochę sobie odpuścili pod względem personalnym, to stawiamy, że teraz frekwencja będzie dobra a kadra najlepsza z możliwych. To zmniejsza ryzyko potencjalnej wpadki do minimum. I jeśli chodzi o to spotkanie, to chyba tyle. Nie będziemy tutaj nawijać makaronu na uszy, bo wszystko wskazuje na to, że to może być starcie do jednej bramki. Choć oczywiście bardzo byśmy tego nie chcieli.

Na fajerwerki nie ma też co się nastrajać w ostatnim meczu piątej serii. No bo czy ktoś zakłada, że PrefBud może się potknąć z Al-Maj Car? I nie chcemy lekceważyć markowian, natomiast oni już dwukrotnie otrzymali od PrefBudu informację, gdzie jest ich miejsce w ligowej hierarchii i trudno sobie wyobrazić, by tutaj coś się zmieniło. Co prawda obrońca tytułu już do końca sezonu musi sobie radzić bez kontuzjowanego Marcina Szymańskiego, ale to i tak niewiele zmienia. Zawodników którzy chętnie zastąpią Marcina jest kilku, Rafał Kowalczyk dysponuje naprawdę szeroką kadrą, no a jakby tego było mało, to coraz lepiej układa się współpraca na linii Konrad Kanon – Patryk Czajka. A ten duet może rozmontować każdą defensywę i czasami nie potrzebuje do tego nikogo więcej. To pokazuje skalę trudności, z jaką zmierzy się Al-Maj. Podopieczni Grześka Wojdy na szczęście mogą do tego spotkania podejść na zasadzie „jak się uda to super, jak nie, to trudno”, bo 6 punktów które mają na swoim koncie, powinno raczej wystarczyć do utrzymania. Dzięki temu nie ma na nich wielkiej presji i mogą spokojnie oczekiwać boiskowych wydarzeń. Byle tylko nie byli za spokojni, bo właśnie początek spotkania będzie ważny. Jeśli bowiem zdołają się przeciwstawić konkurentowi, to na pewno unikną pogromu, a może powalczą o coś więcej. To zresztą tyczy się każdego momentu spotkania – w żadnym, nawet jak wynik będzie kiepski, nie może im zabraknąć konsekwencji. W przeciwnym wypadku trzeba się spodziewać najgorszego, z dwucyfrówką włącznie…
Na koniec przypomnienie, że cały czas możecie podawać swoje typy w Lidze Typerów na 5.kolejkę. Bez względu na to w którym momencie dołączycie do zabawy, to i tak macie szansę na wygraną – szczegóły TUTAJ. Wszystkim życzymy spokojnej soboty i widzimy się jutro!
PS: lubisz nasze zapowiedzi? Polub je na Facebooku TUTAJ.