
Ostatni akcent walki o medale! Zapowiedź 7.kolejki
Pewnie trochę w cieniu walki o mistrzostwo będą się toczyły pozostałe spotkania ostatniej kolejki trzeciej edycji. I chociaż ich stawka jest mniejsza, to wcale nie znaczy, że zawodnikom zabraknie woli zwycięstwa.
We wstępie jak zwykle zahaczymy o wątek transmisji. Planujemy puścić Wam przynajmniej cztery pierwsze mecze, jakie odbędą się w dniu jutrzejszym, czyli te w godzinach 8-12. Nie wykluczamy, że będzie ich więcej – wiele zależy od tego, jakimi mocami przerobowymi będziemy dysponować i jaka będzie pogoda. Na pewno poinformujemy Was o wszystkim wieczorem, w oddzielnym artykule.
A teraz do rzeczy. Sobotnie imprezowanie na pewno będą musieli odpuścić zawodnicy PrefBudu i HandyMan. No dobra – może nie tyle odpuścić, co jednak wrócić z niego trochę wcześniej, o ile zamierzają zregenerować się przed wzajemnym pojedynkiem, który odbędzie się już o 8:00! Stawka tego spotkania nie jest szczególnie wysoka – HendyMeni walczą o uniknięcie ostatniego miejsca w tabeli, a ich rywale o to, by nie spaść niżej niż piąta lokata. Cele skromne jak na potencjał jednych i drugich, no ale niestety – ligowa hierarchia nie kłamie. A takie spotkania jak to, często lubią rządzić się swoimi prawami i wcale byśmy nie wykluczali, gdyby tutaj doszło do prawdziwego festiwalu strzeleckiego. No bo nie ma tutaj czego bronić, pewnie każdy zawodnik ma nadzieję, że jeśli jeszcze nie zapisał się do naszych klasyfikacji indywidualnych, to najwyższa pora to zrobić i piłkarskie szachy to na pewno nie będą. Faworyt? Teoretycznie PrefBud, który jest wyżej w tabeli, ale też gro ze swoich punktów zdobył dawno temu, podczas gdy Hendymeni pierwszy skalp zanotowali przed tygodniem. I poza krótkimi fragmentami w pierwszej połowie, zagrali naprawdę dobre zawody z Al-Marem i rozochoceni tamtym wynikiem, a jednocześnie będąc głodnymi zwycięstw po kiepskim sezonie, to im może się tutaj bardziej chcieć. W tamtym sezonie to zresztą oni zapisali bezpośredni pojedynek na swoje konto i jeśli uda im się nawiązać do tamtego występu, to niewykluczone, że passa dobrych i zwycięskich meczów z PrefBudem zostanie zachowana.
A pewnie w najczarniejszych snach Marcin Rychta nie doświadczył sytuacji, w której jego Al-Mar w debiutanckim sezonie Strefy Szóstek dysponuje dorobkiem sześciu punktów po sześciu kolejkach. Fatalnie to wygląda, bo pamiętamy co pisaliśmy w przedsezonowych zapowiedziach – że ten zespół wchodzi co prawda do ligi z marszu, ale z miejsca stanie się kandydatem do tytułu. No cóż, nie tacy eksperci jak my zaliczają czasami wyraźne pomyłki w ocenie danych drużyn. A przecież to wcale nie musiało się tak skończyć. Wystarczyło wygrać przed tygodniem z HandyMan i gdyby tak się stało, to mecz z Beer Teamem byłby rywalizacją o trzecie miejsce! Ale nie – Al-Mar postanowił wyjaśnić sprawę wcześniej, dzięki czemu pozbył się jakiejkolwiek presji związanej z tym meczem. Inaczej wygląda to w Beer Teamie – ekipa Mateusza Karpińskiego musi tutaj zgarnąć przynajmniej punkt, bo jeśli tego nie zrobi, a swój mecz wygrają AutoSzyby – cały sezon pójdzie w p…iach. A szczerze? Chłopaki chyba na to nie zasługują. Choćby pokonanie Copy świadczy o tym, że są godni medalu, aczkolwiek my nie przyznajemy miejsc na podium na ładne oczy. Oni to muszą wyszarpać na boisku, a dodajmy że zadanie jest utrudnione, bo po czerwonej kartce musi pauzować Mateusz Karpiński. Jego głównym zadaniem będzie więc to, by do Woli Rasztowskiej przyjechali wszyscy najlepsi zawodnicy. Bo porażka z Al-Marem jest oczywiście możliwa, ale co innego przegrać na boisku, a co innego odebrać sobie szansę jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Liczymy, że fani złocistego trunku tym razem nie dadzą organizacyjnej plamy i przyjadą w wyjściowym garniturze. Na to samo liczymy też po drugiej stronie i jeśli nasze prośby zostaną wysłuchane, to możemy zobaczyć naprawdę fajny mecz. Bo o tym że jedni i drudzy grać w piłkę potrafią, nie musimy chyba nikogo przekonywać.
Poprzednie spotkanie bacznie będą za to obserwować reprezentanci AutoSzyb. Tak jak pisaliśmy – oni będą wyczekiwać porażki Beer Teamu, bo dodając do tego własne zwycięstwo nad Bad Boys, to im przypadnie w udziale najniższy stopień podium. I żeby była jasność – to, że według nas – z przebiegu sezonu – bardziej zasługiwał na to Beer Team – wcale nie oznacza, że ekipa Kamila Wiśniewskiego będzie niemile widziana na podium. Absolutnie. Piłka nożna od zawsze jest dyscypliną wymierną – tutaj decydują punkty, a nie dobre wrażenie, wiec jeśli z tych będzie wynikało, że to Szyby będą „brązowe” – niech tak się stanie. Ale też chyba sami zawodnicy się nie spodziewali, że po fatalnym początku sezonu, taka okazja w ogóle się pojawi. Jednak sukces nad Bad Boys to wcale nie musi być „kaszka z mleczkiem”. I chłopaki coś o tym wiedzą, bo ze Złymi Chłopcami mierzyli się w drugiej edycji i dostali od nich solidne lanie w stosunku 1:6. A mieli naprawdę bardzo dobry skład, lecz gracze z Ostrówka rozegrali być może najlepsze spotkanie w sezonie i zasłużenie triumfowali. Na niekorzyść Szyb przemawia fakt, że tak jak Bad Boys cały sezon punktów nie zdobywali, tak zaczęli to robić ostatnio, a więc ich forma idzie w górę. Dużo pewności siebie dodał im również remis z Green Teamem, więc skoro urwali punkty liderowi, to co stoi na przeszkodzie, by podobnie uczynić za kilkanaście godzin? Teoretycznie nic, ale praktycznie będzie to trudne zadanie. Kamil Wiśniewski, choćby miał wszystkich wpierw przywieźć, a potem odwieźć, na 100% postara się o optymalny skład. Tutaj nie zabraknie nikogo z najważniejszych zawodników, czego przecież nie możemy napisać o ekipie z drugiej strony boiska. Aczkolwiek naszym zdaniem i tak kluczowa będzie tutaj motywacja AutoSzyb. Jeśli to będzie dla nich mecz o brąz, to będą gryźli trawę i wygrają. Ale jeżeli wyjdzie na to, że stawką będzie jedynie „pietruszka”, to wówczas każdy wynik będzie tutaj możliwy. Z ich porażką włącznie.
W komfortowej sytuacji przed jutrem jest z kolei AKS Elektro. O ile zdolności matematyczne nas nie zawiodły, to ten zespół nie ma już jak spaść poniżej trzeciego miejsca w drugiej lidze. To ogromny sukces Elektrycznych, którzy dodatkowo – przy korzystnych wiatrach – mogą skończyć nawet na drugiej lokacie. Warunki? Cała pula z Joga Bonito i strata punktów przez Al-Maj Car. Zanim jednak chłopaki będą spoglądać, co zrobi ekipa Grześka Wojdy, to trzeba się skoncentrować na Jodze. Pamiętamy, jak Bartek Brejnak pytał nas, czy w tym sezonie będzie już drugi poziom rozgrywkowy, zdając sobie sprawę, że na nim jego podopieczni odnaleźliby się idealnie. My organizacyjnie temat domknęliśmy – miały być dwie ligi i są. Joga ze swojej części kontraktu nie wywiązała się jednak optymalnie, bo w tym momencie z dorobkiem zaledwie trzech punktów, zamyka ligową stawkę. Choć dobrze wiemy, że wcale nie musiała – głupio stracony punkt z Al-Majem, stracona szansa z Retro – tych punktów powinno być więcej. To jednak przeszłość i nie ma sensu do tego wracać. Trzeba po prostu wszystkie swoje umiejętności skumulować na ten ostatni pojedynek, który może zresztą spowodować, że Bonito dźwignie się z ósmej lokaty i miano „czerwonej latarni” przekaże komu innemu. I to jest realne, pod warunkiem, że gracze w czerwono-białych trykotach wreszcie ustabilizują swoją dyspozycję meczową. Ale choć ten problem jest zidentyfikowany od dawna, to na razie nie udaje się znaleźć na niego antidotum. Z kolei AKS słynie od wielu kolejek z tego, że nawet jeśli spotkanie zaczyna średnio, to im dłużej ono trwa, tym dyspozycja Piotrka Biskupskiego i spółki rośnie. Czy znów uda się tę tezę potwierdzić? Czy po boisku znów będzie szalał niezmordowany Marcin Białek? Kto wyjdzie zwycięsko z pary Robert Biskupski – Mariusz Ochociński, którym na boisku przyjdzie rywalizować, a poza nim zdarza im się współpracować? Wióry będą tutaj leciały, bo przy założeniu, że obydwaj wezmą udział w spotkaniu, tylko jeden z nich wywalczy sobie okazję do szydery z drugiego. A to jest warte więcej niż jakiekolwiek punkty 😉
Ewentualna wygrana AKSu spowoduje, że przed twardym orzechem do zgryzienia stanie Al-Maj Car. Obóz Grześka Wojdy, chcąc wówczas zachować nadzieję na drugie miejsce gwarantujące awans, będzie zmuszony odprawić z kwitkiem Retro Squad. W sumie to istnieje nawet scenariusz, w którym markowianie sięgają nawet po złoto drugiej ligi, ale tutaj muszą liczyć również na wpadkę Black Dragons, a ta wydaje się mało prawdopodobna. No ale o tym za chwilę. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na to, że w ekipie Retro i Al-Maju jest kilku zawodników którzy doskonale się znają. Ba! Bracia Ryńscy wspólnie z Łukaszem Grochowskim grali pod jednym szyldem w naszej lidze ósemek, dlatego o żadnym zaskoczeniu przeciwnika nie będzie tutaj mowy. Ale to oczywiście nie oznacza, że Retro, które gra już głównie dla siebie, w jakikolwiek sposób odpuści najbliższemu konkurentowi. Na to nie ma szans, tym bardziej, że drużyna Darka Rosłona rozkręciła się, wygrała dwa mecze z rzędu i ani myśli, by sezon puentować porażką. Wręcz przeciwnie – kolejny triumf stanowiłby idealny fundament pod kolejny sezon, bo ten zespół nabrałby dodatkowej motywacji, by od września wspólnie powalczyć o coś więcej niż środek tabeli. Ale czy Al-Maj na to pozwoli? Przecież byłoby czymś niewytłumaczalnym, gdyby markowianie wypuścili swoją szansę z rąk, która otworzyła im się po zwycięstwie nad niepokonanymi Black Dragons. Ale z drugiej strony – piłka nie takie przypadki widziała i kto wie, czy po dobrym meczu z dobrym rywalem, nie przyjdzie za chwilę średni. Mimo wszystko stawiamy na przedstawicieli Marek, którzy wygrają po wyrównanym spotkaniu i będą mogli świętować…
… no właśnie, co? Awans na pewno, ale może i mistrzostwo drugiej ligi? Do tego potrzebowaliby kolejnej porażki Black Dragons, a ci sezon zakończą spotkaniem z Lema Logistic. Tak jak się pewnie domyślacie – celowo te zespoły sparowaliśmy na sam koniec, bo wydawało się, że to one między sobą rozstrzygną losy tytułu. Niestety Lema fatalnie rozegrała drugą część sezonu. Owszem – pojawiły się też kontuzje, ale i gra staczała się po równi pochyłej, a kwintesencją tego była ubiegłotygodniowa klęska z Box Gardą, bo wynik 3:8 to najniższy wymiar kary, jakiego doświadczyli Logistyczni. No i domyślamy się, że poziom ich motywacji jest bardzo nisko. A zobaczmy – gdyby jednak wygrali w poprzednią niedzielę, to zwycięstwo nad Black Dragons mogłoby dać im złote medale! Wypuścić taką okazję z rąk było sztuką. No ale tak jak pisaliśmy – chęci w tym obozie coraz mniej, z gry wyłączony jest Damian Kossakowski, no i posypało się to wszystko jak domek z kart. I nawet nie próbujemy się bawić we wróżbitę Macieja i przewidzieć, jakim składem oni tutaj przyjadą i z jakim nastawieniem. A ponieważ o te dwa czynniki możemy być spokojnie w obozie Czarnych Smoków, to oni są naszymi faworytami w tej parze. Dla nich to również okazja, by zrehabilitować się za porażkę z szóstej kolejki i pokazać, iż stanowiła ona jedynie wypadek przy pracy. No a przede wszystkim – młode wilki z Wołomina na pewno chcą mocnym akcentem zaznaczyć swój awans do elity, więc tylko zwycięstwo wchodzi tutaj w grę. Jak Tomek Freyberg będzie bardziej skuteczny, a obrońcy nie będą zostawiali rywalom tyle miejsca, ile przy golu na 1:2 Alanowi Wojdzie, to prawdę mówiąc inny rezultat, niż trzy punkty dla Serka Modzelewskiego i kolegów będzie tutaj ogromną niespodzianką.
A jesteśmy trochę w potrzasku oceniając szansę kolejnego duetu. No bo czy można w ciemno założyć, że wyżej notowany Show Team na pewno poradzi sobie z Box Gardą? Pewnie nie mielibyśmy tych wątpliwości, gdyby ekipa Rafała Saksa nie pokonała ostatnio Lemy i to w sposób niepodlegający dyskusji. Ten wynik zrobił wrażenie na wszystkich, a jeszcze większy zrobiło to, w jaki sposób ten rezultat został osiągnięty. Jeśli Bokserzy zagrają podobnie w dniu jutrzejszym, to mają dużą szansę, by sezon zakończyć miłym akcentem. Byłoby im łatwiej, gdyby Show Team nie miał o co grać. Ale jest jeszcze cień nadziei, że gracze w bordowych koszulkach skończą drugą ligę na pudle i oni będą wiedzieli o co idzie gra, zanim wybrzmi pierwszy gwizdek sędziego. I gdyby faktycznie się okazało, że rywale zagrali dla nich, to tutaj czekają nas niesamowite emocje. Jeśli zaś będzie to dla nich wyłącznie o mecz o prestiż, to podobnie jak w kilku innych tego typu meczach, skończy się wysokim wynikiem i trudno przewidzieć dla kogo. Pewnie wiele będzie zależało od składu, jaki zbierze Show Team. Przydałby się tutaj Janek Malinowski, którego ostatnio zabrakło, a zastanawiamy się też, czy w sytuacji, gdyby to spotkanie o niczym nie decydowało, to czy Przemek Matusiak nie będzie chciał zagrać z przodu. Może to zresztą będzie dobra okazja by trochę potestować przed Pucharem Ligi i kolejnym sezonem? Ale test czy nie, to chłopaki powalczą ze wszystkich sił o trzy punkty, by w swoim bilansie zwycięstw i porażek wyjść na plus. Bokserom ta sztuka się nie uda, lecz i oni zostawią tutaj wszystko co mają najlepsze. Może więc remis? A jeśli nie, to wysokiego triumfu jednej ze stron też się nie spodziewamy. Różnica będzie niewielka, a na swoje konto zapisze ją ten, kto szybciej zweryfikuje, gdzie są słaby punkty przeciwnika. Analizę można już rozpoczynać.
Co do wielkiego finału trzeciej edycji, czyli batalii między Green Teamem a Copa FC, to wszystko co mieliśmy do przekazania, napisaliśmy w oddzielnym artykule, czyli TUTAJ. Dodajmy, że ten mecz jako jedyny w tej serii pojawił się w ofercie BETFAN, a kursy znajdziecie poniżej.
Na koniec przypomnienie, że na Facebooku, a konkretnie TUTAJ można się z nami pobawić w typowanie meczów siódmej kolejki. No i tradycyjnie życzymy Wam fajnie spędzonej soboty, wielu emocji związanych z meczami na EURO, a w niedzielę widzimy się przy Warszawskiej 41!