
Magnatt musi w końcu pokazać moc. Zapowiedź 6 kolejki.
Do końca sezonu bliżej już niż dalej. A to oznacza, że każda strata punktów może być brzemienna w skutkach. Tyczy się to zwłaszcza ekip, którym marzy się zajęcie miejsca na podium.
Wśród tych zespołów są Bad Boys. Stało się tak za sprawą bardzo cennych zwycięstw, choćby nad Copą czy ostatnio Beer Team. A ponieważ Źli Chłopcy mają całkiem przyjemny terminarz w końcówce sezonu, to na pewno zdają sobie sprawę z szansy, jaka się przed nimi wytworzyła. By jednak ostatnie zwycięstwa nie straciły na wartości, Michał Szczapa i spółka nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów z Joga Bonito. A naszym zdaniem czeka ich tutaj zupełnie inny mecz, niż choćby ten ostatni. O ile bowiem siedem dni temu mogli skupić się na obronie i kontrach, tak tutaj będą musieli przejąć inicjatywę. I zobaczymy jak sobie z tym poradzą. Z kolei Joga nie dość, iż nie ma tutaj nic do stracenia, to dodatkowo wreszcie zrzuciła z pleców brzemię zespołu bez choćby punktu. Co prawda stało się to z The Naturatem, ale być może pozwoli to chociaż w niewielkim stopniu oczyścić głowy i do tej potyczki przystąpić z nową energią. Dlatego w żadnym wypadku obozu Bartka Brejnaka nie skreślamy i przy mądrej taktyce, tutaj niespodzianka wcale nie jest wykluczona. Przynajmniej w teorii 😉
Duże wyzwanie stoi także przed Lema Logistic. Chłopaki po świetnym początku właśnie notują serię dwóch porażek pod rząd. Szkoda szczególnie tego drugiego spotkania, gdzie zespół z Radzymina sam odebrał sobie szansę na dobry wynik, przyjeżdżając do Woli Rasztowskiej w pięciu. To pod żadnym pozorem nie może się powtórzyć jutro. Bo gdyby tak się stało, to AbyDoPrzodu jest zdolne pobić nawet rekord bramkowy, jaki ustanowiło niedawno przeciwko The Naturatowi. Takiego scenariusza nie ma jednak co zakładać. Chyba wszystkim powinno nam zależeć, by Logistyczni dojechali na to spotkanie w komplecie, bo wtedy mogą być równorzędnym partnerem dla liderów rozgrywek. A weźmy też pod uwagę, że ostatnie występy mocno skomplikowały ich sytuację i chcąc nadal być w peletonie walczącym o medale, to przydałoby się tutaj zapunktować. Bardzo trudne zadanie, bo też sporo braków tej ekipy obnażyła potyczka z Beer Team. Ale z drugiej strony – w kimś trzeba upatrywać potencjalnych pogromców AbyDoPrzodu i bez wątpienia w tym wąskim gronie Lema jest. Tylko nie można wyjść na to spotkanie z nastawianiem na wymianę ciosów. Tutaj należy zabezpieczyć tyły i skupić się na szybkim wyjściu z własnej połowy. Zobaczymy, czy drużyna Arka Pisarka zastosuje się do tej podpowiedzi, czy może też wpadnie na inny plan, który da jej ewentualny sukces. A z perspektywy postronnego kibica dobrze, by tak się stało. Liga będzie bowiem ciekawsza.
Porażka szóstkowych hegemonów ucieszyłaby też uczestników kolejnej pary – Magnatt kontra Beer Team. Ale te zespoły muszą się przede wszystkim skupić na sobie, bo nic im nie da strata punktów innych, jeśli same sobie nie pomogą. Zwłaszcza, że limit porażek już wykorzystały – jedni i drudzy zaliczyli ich po dwie a każda kolejna, to niemal gwóźdź do trumny z perspektywy rywalizacji o pudło. Na kogo tutaj stawiamy? Hmm, to naprawdę nie jest łatwa decyzja. Ekipą bardziej stabilną, szczególnie przy założeniu pełnego składu wydaje się Beer Team. Dużo będzie zależało od obecności Irka Zygartowicza, bo ile ten gracz znaczy dla swojej ekipy, mogliśmy się przekonać przed tygodniem. To samo z bramkarzem Mateuszem Karpińskim. Co do Magnatta, to ferajna Mariusza Wdowińskiego ma świadomość, że ten mecz to gra o uratowanie sezonu. Stawialiśmy ich w gronie faworytów do złota, a wiele wskazuje na to, że maksimum co mogą wycisnąć, to brąz. Ale nawet to myślenie okaże się jedynie życzeniowym, jeśli z Beer Team przyjdzie im przegrać. Wiemy jednak, że chłopaki potrafią się skoncentrować na ważne spotkania a gdy w końcu zagrają na miarę oczekiwań, to nic nie stoi na przeszkodzie, by zgarnęli całą pulę. Tutaj trzeba przede wszystkim mocno zacząć i być może początkowo dać najdłużej pograć tym, którzy mają największy wpływ na grę. Bo tutaj naprawdę nie ma już gdzie się cofnąć. Albo wóz albo przewóz!
Na trochę mniej ekscytujący zapowiada się z kolei mecz numer 4, który rozegrają między sobą HandyMan i Studio Car. Do takiego stwierdzenia uprawnia nas przede wszystkim tabela, która mówi że zagra tutaj siódma i ósma ekipa w ligowej hierarchii. Przypominamy sobie słowa kapitana Studio Car Adriana Wojdy, który w jednym z wywiadów stwierdził, że chciałby, by jego ekipa skończyła zmagania na siódmym miejscu. Widać, że Adrian realnie ocenił możliwości swojej ekipy w debiutanckim sezonie i być może po tym meczu zespół w charakterystycznych zielonych koszulkach faktycznie wskoczy na tę lokatę. Co do Hendymenów, to oni liczyli oczywiście na dużo więcej. Pozycja którą obecnie piastują na pewno ich nie zadowala i jeśli chcą coś z tym zrobić, to inny scenariusz niż zwycięstwo nie wchodzi w rachubę. To powinno się udać, jednak warunek konieczny to walka z przeciwnikiem, a nie między sobą. Oglądając ich spotkania często słyszymy, że zamiast pozytywnie się motywować, nakręcać i wspierać, wytykają sobie błędy i przerzucają winę. Tak do niczego nie dojdą. Oby ten trend się stopniowo odmieniał, bo w przeciwnym wypadku marzenia o górnej połowie tabeli marzeniami pozostaną. W Studio Car wygląda to lepiej pod względem mentalnym i niewykluczone, że znajdzie to również przełożenie na wynik niedzielnej konfrontacji.
A o 13:30 nastąpi pierwsze kopnięcie piłki w potyczce Copa FC – The Naturat. Zaklinać rzeczywistości nie będziemy – tylko w głowie niepoprawnego optymisty mógłby urodzić się scenariusz, w którym ekipa Szymona Baranowskiego stawia czoła wiceliderowi zmagań. Oczywiście bardzo byśmy sobie tego życzyli, bo nie lubimy jednostronnych spotkań, lecz w tym konkretnym przypadku nie ma na to żadnych szans. Zwycięzca jest tutaj znany i jedyną zagadką pozostaje, jak tęgie będzie lanie, które Kopacze spuszczą przeciwnikom. Tutaj nie będzie zmiłuj, bo przedstawiciele ekipy z Klembowa liczą się w wielu klasyfikacjach indywidualnych i nie odpuszczą okazji, do podreperowania swoich dorobków. Nam pozostaje się łudzić, że The Naturat wzorem ostatnich meczów będzie walczył do końca, że nie zgubi chęci do gry po tym, jak konkurent zacznie uciekać z wynikiem. A mamy prawo tak sądzić, bo gra Fioletowych poprawia się z tygodnia na tydzień. Cieszy też ich tendencja wzrostowa jeśli chodzi o gole, która gdyby została podtrzymana również w niedzielę, to po stronie The Naturatu mielibyśmy przynajmniej pięć bramek. To będzie trudna misja, ale życzymy im, by skończyła się pozytywnie. Pod warunkiem, że nie odbędzie się kosztem defensywy, bo lepiej przegrać 0:12 niż np. 5:30. Przynajmniej takie jest nasze zdanie, ale The Naturat zrobi tak, co sam uzna tutaj za najbardziej stosowne.
W dniu jutrzejszym nie ma zawodników zawieszonych za kartki. To oznacza, że w komplecie spotkamy się przy Warszawskiej 41. Życzymy wszystkim udanej soboty i do zobaczenia w niedzielny poranek!