
Czy Retro przedłuży nadzieję? Zapowiedź 6.kolejki
To już przedostatnia kolejka. I ze wszystkich spotkań, jakie jutro się odbędą, największy ciężar spadnie na Bad Boys i Retro. Bo dość nieoczekiwanie okazało się, że ci drudzy mają jeszcze szansę na podium 2.ligi.
A czy wszystko, co odbędzie się jutro zostanie pokazane w naszej ligowej telewizji? Otóż tak byśmy chcieli, wszystko zależy od pogody, która na ten moment wygląda średnio i grozi małym deszczem. No ale nic – zakładamy, że będziemy z Wami od 9:00 do 17:00 na żywo, a więcej szczegółów podamy w oddzielnym artykule.
W kwestii kursów na BETFAN, to oferta już jest! Jej szczegóły poznacie TUTAJ. I byłoby świetnie, gdyby w ten weekend nasze konto z rejestracjami powiększyło się o kilka pozycji. Liczymy na Wasze zaangażowanie.
A skoro przy BETFAN jesteśmy, to bukmacher nie powinien mieć problemów z ustaleniem kursu na spotkanie PrefBud – Lema (opisy wrzucaliśmy PRZED pojawieniem się kursów). O ile w ogóle zdecyduje się tutaj na wystawienie oferty, bo te zespoły dzieli w tabeli i w grze tak wiele, że można mieć wątpliwości, co do sensu takiej inicjatywy. Nie oszukujmy się – tutaj nie ma pola do niespodzianki, PrefBud to spotkanie wygra wysoko i jedyną zagadką pozostaje jak duży festiwal strzelecki będzie chciał sobie urządzić. Na pewno coś takiego nie jest łatwo czytać graczom Lemy, no ale taka jest po prostu rzeczywistość. Oczywiście chcielibyśmy, żeby Logistyczni postawili się faworytowi i pozostawili po sobie dobre wrażenie. Ale zobaczmy, że nawet z Black Dragons, gdzie przecież nie można ich było posądzić o oddanie tego spotkania za bezcen i tak przyjęli dwucyfrówkę. Naszym zdaniem trzeba tutaj przyjąć bardzo defensywną taktykę i od samego początku skupić się wyłącznie na tym, by rozbijać ataki przeciwnika. Na desancie postawić z kolei tylko jednego gracza, który również w razie potrzeby, będzie pomagał w obronie. Bo nie ma wątpliwości – jeśli Emil Dobrygowski i spółka będą zostawiać za dużo miejsca obrońcom tytułu, to skończą bardzo źle. Tym bardziej, że rywale zdają sobie sprawę, że to może być mecz, w którym ich statystyki indywidualne znacznie się poprawią i nie będą chcieli zmarnować tej okazji. Chyba nic więcej mądrego tutaj nie wymyślimy a Lemie pozostaje życzyć powodzenia.

Teraz przechodzimy z kolei do spotkania, które będzie języczkiem u wagi 6.kolejki. Dlaczego? Otóż Bad Boys przegrywając z Show Teamem skomplikowali sobie życie i gdyby się okazało, że ten zespół w niedzielę będzie musiał uznać wyższość Retro, to może dojść do sytuacji, w której Złych Chłopców w ogóle nie zobaczymy na podium! To byłoby coś, czego nie sposób było przewidzieć po czterech z rzędu zwycięstwach, jakie chłopaki odnieśli na starcie sezonu. Również Retro może być nieco zaskoczone obecnymi okolicznościami. Bo wydawało się, że ta drużyna nie ma szans, żeby powalczyć o najniższy stopień podium, ale los okazał się dla nich szczęśliwy i dał im ostatnią szansę, by w ten wyścig się włączyć. To jednak naprawdę ostatni moment, by powalczyć o coś więcej – każdy inny wynik niż zwycięstwo pozbawi zespół Patryka Kukwy jakichkolwiek złudzeń. Zresztą – nawet zwycięstwo niczego nie zagwarantuje, bo do tego trzeba będzie jeszcze dołożyć sukces w ostatniej kolejce i liczyć, że Bad Boys przegrają z OknoTech. Warunków do spełnienia jest więc sporo, ale trzeba dać sobie szansę, by taki scenariusz był w ogóle realny. Według naszej wiedzy drużyna z Radzymina zamierza przyjechać mocnym składem na to spotkanie, co w sytuacji, gdzie Bad Boys na pewno muszą sobie radzić bez Piotrka Stańczaka i Michała Szczapy, otwiera pewną furtkę dla Retro. Ale w ciemno możemy założyć, że oni dadzą tutaj z siebie maxa. Tu już nie może być kalkulowania, półśrodków i oszczędzania. Tylko to pozwoli nawiązać walkę z przeciwnikiem, który będzie przecież podrażniony porażką z poprzedniej kolejki i również ma coś do udowodnienia. Stawiamy, że w tej parze zwycięzcę poznamy dopiero w końcówce drugiej połowy, a sam mecz będzie przypominał jedyne jak dotąd starcie tych ekip, gdzie 11 października 2020 roku Bad Boys wygrali minimalnie 5:4. Chociaż wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby tym razem to Retro okazało się o bramkę lepsze.
Równie wyrównanego starcia spodziewamy się w spotkaniu nr 3. Tygłysy i Wola Rasztowska to sąsiedzi z tabeli i gdy tak patrzymy na jednych i drugich z perspektywy potencjału, to wydaje nam się on bardzo zbliżony. Oczywiście pod warunkiem, że obydwie ekipy dysponują pełnym składem, a o ile Tygłysy w tej kwestii są bardzo regularne i kadra tej drużyny uformowała się chyba na stałe, to w obozie Woli bywa z tym różnie. A świetny przykład to ostatni mecz, gdzie brakowało wielu podstawowych graczy, co miało wpływ na wynik rywalizacji z Retro. Ale nie ma już co do tego wracać. Teraz trzeba się skupić na najbliższym zadaniu, a jak podają nasze źródła – tym razem miejscowi przyjadą w dobrym zestawieniu. Czy to wystarczy, by odnieść drugie zwycięstwo w sezonie? Nie będzie łatwo. Tygłysy do tej części sezonu zrobiły na nas lepsze wrażenie aniżeli ferajna Mateusza Kowalczyka i szala na której leżą trzy punkty, delikatnie przechyla się na ich stronę. Coraz lepiej gra Krzysiek Zych, dużo dobrej roboty z przodu wykonuje Kuba Balcerak, a fajnie prezentują się także bracia Białek. To nam wszystko podpowiada, że jeśli mecz będzie krążył w okolicach remisu, to zawodnikom popularnego „Jaszyna” będzie łatwiej wykreować okazję i dopisać do swojego konta jakąś ważną bramkę. Ale zobaczymy – Wola pokazała, że nawet grając bez zmian umie stwarzać zagrożenie, potrafi prostymi środkami przedostawać się w pole karne konkurenta, dlatego żadne rozstrzygnięcie nie będzie tutaj dla nas zaskoczeniem. Z remisem włącznie.
Podział punktów nie grozi z kolei partycypującym w kolejnym spotkaniu. Nie wiemy co musiałoby się stać, żeby Old Stars zabrali jakiekolwiek punkty OknoTech, co rzecz jasna nie jest łatwą sytuacją dla beniaminka z Kobyłki, który wie jak trudne 50 minut go czeka. Ale chyba wszyscy się zgodzimy, że tego spotkania dużo bardziej byśmy się obawiali, gdyby miało miejsce na początku sezonu. Wówczas groziłoby to spektakularnym pogromem, natomiast teraz to wcale nie musi się skończyć ultra-wysokim zwycięstwem faworyta. Wiele oczywiście zależy od składów, jaki jedni i drudzy zaprezentują, natomiast gdyby się okazało, że Artur Guz i Marcin Gryz mają do dyspozycji wszystkich najlepszych, to ten zespół jest tutaj w stanie powalczyć. I to co możemy im podpowiedzieć, to w sytuacji gdyby na boisku po drugiej stronie pojawił się Adam Matejak, należy na tym zawodniku skupić największą uwagę. Z prostej przyczyny – OknoTech zdaje sobie sprawę, że mimo iż Adam wziął udział tylko w kilku spotkaniach, to ma szansę na koronę króla strzelców i chłopaki na pewno będą na niego grać. W tym wszystkim jest jednak pułapka – jeśli tej uwagi będzie poświęcone zbyt dużo, to wówczas inni gracze ekipy z Radzymina mogą się rozhulać, a jest tutaj komu zdobywać gole. Trzeba to wszystko odpowiednio wyważyć, ale jeśli jeszcze kilka tygodni temu, prosiliśmy Old Stars, by trzymali w ryzach defensywę, tak w żadnym innym meczu realizacja tego hasła nie będzie miała tak dużego znaczenia. Bo jeśli Old Stars sobie pofolgują, odpuszczą i zdadzą się na łaskę rywala, to wyjadą z Woli z bagażem kilkunastu goli. A tego – poza zawodnikami OknoTech – chyba wszyscy byśmy nie chcieli…
A skoro zahaczyliśmy już kilkukrotnie o słowo POGROM, to przypomina nam się, jak dawaliśmy sobie uciąć obydwie ręce, że Magnatt nie da się rozgromić PrefBudowi. Stało się inaczej, ekipa Radka Turowskiego przegrała bardzo wysoko, no i tak zastanawiamy się, czy byłoby roztropnym napisać przy okazji meczu z Al-Marem, że teraz również nie możliwości, żeby dawny Stankan przegrał z kretesem. Tej drużynie wyraźnie w tym sezonie nie idzie i chociaż ma swoje przebłyski, to chyba żadnego spotkania nie zagrała jeszcze w taki sposób, by była z siebie w pełni zadowolona. I choćby z tego względu trudno przypuszczać, że to przełamanie nastąpi akurat w rywalizacji z Al-Marem. Chociaż styl Al-Maru zdecydowanie bardziej powinien pasować Magnattowi niż to, co gra Szewnica czy wspomniany PrefBud. Poza tym te zespoły świetnie się znają – ba! Gdy Magnatt w sezonie Lato 2020 zaliczył u nas epizod, to wówczas w jego barwach występowało wielu graczy obecnego Al-Maru. Tutaj nikt nikogo nie zaskoczy, natomiast nie da się ukryć, że to zespół Marcina Rychty ma większe predyspozycje do gry po sześciu i nie chce nam się wierzyć, iż może mieć tutaj jakieś problemy. Nie spodziewamy się może wielkiej różnicy bramek, aczkolwiek nie zapominajmy, że to będzie starcie drugiej najlepszej ofensywy w lidze, z drugą najgorszą defensywą. Mimo wszystko, może trochę nawet wbrew sobie, postawimy tutaj na scenariusz, że Magnatt się postawi. Że jeśli nie straci na początku spotkania jakiegoś głupiego gola i będzie w stanie utrzymać reżim w defensywie na dłużej, to ten mecz będzie ciekawy. Czy znów przyjdzie nam za tą opinię zebrać cięgi? Niewykluczone, natomiast pamiętajmy – Magnatt jest nad przepaścią i dramatycznie potrzebuje punktów. A nie od dziś wiadomo, że zespoły walczące o życie potrafią być nieobliczalne.
Przechodzimy do szóstego spotkania. I będzie ono o tyle atrakcyjne, że tutaj mamy w grze zespoły, które wciąż rywalizują o konkretne cele. AutoSzyby chcą się utrzymać na trzecim miejscu w tabeli, a Al-Maj Car ma identyczny plan, tyle że jest dalej od jego realizacji, bo w swoim dorobku posiada o jeden punkt mniej niż najbliższy rywal. Ale na boisku to nie będzie miało większego znaczenia. Faworytem są naturalnie Szyby, tyle że ta ekipa nie gra ostatnio najlepiej. Z jednej strony jest to pokłosie kadry, która się zmienia i tak naprawdę nie wiadomo, jakim składem zespół Kamila Wiśniewskiego przyjedzie do Woli Rasztowskiej. Ale byłoby błędem spłycać temat tylko do nieobecności konkretnych graczy. Kłopot polega też na tym, że coraz więcej odpowiedzialności spada tylko na jednego gracza. I chociaż Bartek Bajkowski robi co może, to jeśli w kolejnym spotkaniu nie otrzyma wsparcia, to z sezonu, gdzie ten przynajmniej brązowy medal wydawał się pewny, może się zrobić dramat. Szczególnie, że tutaj jest pewna presja, bo tych sezonów rozegranych w 1.lidze było już sporo, a medalu jak nie było jak nie ma. W dodatku Al-Maj Car to rywal, który w ważnych spotkaniach potrafi się zmobilizować. A zespół Grześka Wojdy wie, że przy szczęśliwym zbiegu okoliczności, może wylądować na pudle i trzeba ten los przynajmniej spróbować wykorzystać. Ta ekipa ma też dużą nauczkę z poprzedniego starcia z Szybami, gdzie dała się wciągnąć z wymianę ciosów i oczywiście przegrała. Teraz spodziewamy się dużo mądrzejszej taktyki markowian, gdzie podstawa to neutralizacja wspomnianego Bartka Bajkowskiego. I to jest plan do zrealizowania, bo Al-Maj Car może zadać sobie pytanie, że skoro Szewnica potrafiła urwać punkty AutoSzybom, to dlaczego nie my? Dlatego jeśli ktoś szuka tutaj „pewniaka” do kuponu, to trochę ryzykuje. Bo nawet jeśli faworyci zrobią swoją, to w naszej opinii nie obejdzie się bez delikatnej nerwówki.

Kilka tygodni temu, przy okazji starcia Joga Bonito – Retro informowaliśmy, że dla tych pierwszych sukces nad ekipą Patryka Kukwy będzie niczym uporanie się z demonami, bo z tym zespołem Jodze jeszcze nigdy wcześniej nie udało się wygrać. I gdy przyszedł moment próby, team Bartka Brejnaka stanął na wysokości zadania i przełamał serię porażek. Teraz przed Jogą kolejny demon – Show Team. Tutaj również możemy przytoczyć statystyki, które pokazują, że w trzech dotychczasowych starciach ekipa Przemka Matusiaka zawsze okazywała się lepsza. Raz było to zwycięstwo bardzo wysokie (11:2), ale potem to już tylko dwubramkowe sukcesy, co pokazuje, że spotkania były raczej wyrównane. Czy na takie możemy liczyć i tym razem? Odpowiedź na tę zagadkę nie jest jednoznaczna. Bo chociaż Show Team gra swój najlepszy sezon w Strefie 6 i jest bardzo blisko awansu do 1.ligi, to nie ulega wątpliwości, że Joga Bonito nawet jeśli nie bryluje w tabeli, to zdecydowanie prezentuje się najlepiej ze wszystkich edycji, w których uczestniczyła. I nawet to ostatnie spotkanie z OknoTech, gdzie chłopaki prowadzili 2:1 i grali bardzo mądrze pokazuje, że żadnego rywala nie trzeba się obawiać. Jedyne za co pozostaje nam trzymać kciuki, to żeby Bartek Brejnak zebrał dobry skład. Bo jeśli będą najlepsi, to Bonito tanio skóry nie sprzeda. Jeżeli jednak okaże się, że będą tutaj pewne kłopoty, to Show Team wygra bez dwóch zdań. Takim motywem przewodnim dla Jogi będzie słowo „cierpliwość”. Nie ma co się spieszyć, trzeba oddać piłkę Show Teamowi i czekać. Bo jeśli ta taktyka przyniosła okazje z OknoTech, to tutaj także zda egzamin. A nie zapominajmy – to Show Team ma tutaj więcej do stracenia. I nie raz widzieliśmy, że po pokonaniu silnego przeciwnika, ten zespół potrafił się potknąć na teoretycznie słabszym. Dlatego czekamy na to spotkanie z niecierpliwością. I mimo że przeczucie podpowiada, że Show Team tym razem nie nawali, to perspektywę łatwego spotkania może już teraz odłożyć na półkę.
A najpóźniej, znając już wszystkie pozostałe wyniki, do konfrontacji staną Black Dragons i RDK Szewnica. I żeby dobrze poznać stawkę tej batalii, trzeba się na chwilę zatrzymać. Szewnica ma praktycznie zapewnione utrzymanie i ten zespół walczy o to, by pozostać w grze o brązowy medal. Teoretycznie o Black Dragons moglibyśmy napisać to samo, z tą różnicą, że Serek Modzelewski i spółka dysponują jednym punktem mniej i gdyby się okazało, że nie uda im się zapisać niedzielnego meczu na swoje konto, to ich pierwszoligowy byt stanie pod dużym znakiem zapytania – zwłaszcza w kontekście ostatniej kolejki, gdzie zmierzą się z Magnattem, który jest bezpośrednio za ich plecami. Mamy więc do czynienia z drużynami, których motywować nie trzeba. I analizując potencjalny scenariusz, raczej należy się nastawić, że Szewnica będzie próbowała zagrać tak jak ostatnio z Magnattem. Czyli od pierwszej akcji spróbować pressingu, wyjść wysoko, odbierać piłki i już wtedy wyrobić sobie przewagę, którą potem trzeba będzie tylko utrzymać. To jest fajna taktyka, szczególnie jeśli ma się do tego odpowiednich wykonawców, a Marcin Białek takimi ludźmi dysponuje. Wołomińska młodzież musi być na to wszystko gotowa. Tutaj trzeba będzie szybko wymieniać się piłką albo się jej pozbywać, bo w przeciwnym wypadku błyskawicznie zrobi się zagrożenie pod ich polem karnym. Wiemy jednak, że Black Dragons, mimo młodego wieku nie panikują i jeśli uda im się przetrzymać ten początkowy szturm, to im dłużej będzie mecz trwał, tym większa będzie szansa, by coś tutaj ugrać. Gdyby więc wszystko poszło według naszego planu, to doświadczymy starcia które zakręci się wokół remisu. Ale wiadomo, że w futbolu rzeczy dzieją się dynamicznie, a już zwłaszcza na tak małym boisku. O wszystkim przesądzi po prostu dyspozycja dnia a ponieważ w tym meczu zagra wielu reprezentantów naszej ligi, tym większą robimy sobie nadzieję, że to będzie godne zakończenie kolejnego, niedzielna grania.
Na koniec przypomnienie, że cały czas możecie podawać swoje typy w Lidze Typerów na 6.kolejkę. Bez względu na to w którym momencie dołączycie do zabawy, to i tak macie szansę na wygraną – szczegóły TUTAJ. Trwa też zabawa w #BingoRychty – po więcej informacji zapraszamy TUTAJ.
Życzymy Wam spokojnej soboty i do zobaczenia jutro!
PS: lubisz nasze zapowiedzi? Polub je na Facebooku TUTAJ.