
Czy Bad Boys przesuną koronację Woli? Zapowiedź 6.kolejki
W niedzielę może się bardzo wiele wyjaśnić na obydwu poziomach rozgrywkowych. W 1.lidze możemy poznać obydwu spadkowiczów, a w 2.lidze nowego mistrza zmagań.
A jak wszystko dobrze pójdzie, to powyższe wydarzenia obejrzycie jak zwykle w swoich domach. By tak się stało potrzeba jedynie dobrej pogody, a na ten moment wydaje się, że będzie ona całkiem niezła. Jeśli więc nie spadnie deszcz, to nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, by nasz wóz transmisyjny zajechał na Warszawską 41. Więcej szczegółów podamy wieczorem.
W kwestii kursów na BETFAN, to czekamy na reakcję naszego partnera. Oferta może się pojawić w każdej chwili. Pamiętajcie jednak, że aby ta współpraca była kontynuowana, to potrzebne jest Wasze zaangażowanie w postaci nowych rejestracji. Tak to działa i musicie być tego świadomi. Kto nie ma konta, to może je założyć TUTAJ – pamiętajcie o kodzie STREFA6. A teraz przechodzimy do sedna!
Przedostatnią kolejkę zainaugurują Drink Team i Magnatt. Trudno ich nazwać „wielkimi wygranymi” poprzedniej serii gier, ale trzeba przyznać, że ta miniona niedziela na pewno była w ich wykonaniu dobra. Drinkersi otworzyli dorobek punktowy i ograli Kustoszy, a ich konkurenci zdołali urwać punkty Bad Boys. Ale to nie jest jedyna rzecz, jaka łączy jednych i drugich. Łącznikiem między tymi drużynami jest oczywiście Mariusz Rutkowski, który przez wiele lat grał w barwach Magnatta, lecz w Strefie Szóstek stanie po przeciwnej stronie barykady. O ile w ogóle przyjedzie, natomiast dobrze by się stało, bo ten zawodnik wciąż ma umiejętności, by pomagać w zdobywaniu punktów. A te przydałyby się Drink Teamowi, bo jest jeszcze szansa, żeby wydostać się z przedostatniego miejsca w tabeli i warto o to powalczyć. Tyle że Magnatt też ma o co grać. Pojawił się cień nadziei, by zameldować się na najniższym stopniu podium, aczkolwiek nie wszystko zależy w tej kwestii od Emila Wiatraka i spółki. Żeby jednak móc o w ogóle o takich rzeczach myśleć i trzymać kciuki za innych, wpierw samemu trzeba wykonać zadanie. Według nas ten mecz będzie bardzo wyrównany, tym bardziej, że wiele wskazuje na to, iż nie zobaczymy tutaj wielu bramek. Wynik będzie niski, co znakomicie zwiększy prawdopodobieństwo na rezultat około-remisowy. Mimo wszystko ciut więcej szans dajemy Magnattowi, bo ta ekipa naprawdę nam zaimponowała przeciwko Bad Boys. I jeśli tutaj zagrają z podobną dyscypliną i konsekwencją, to trzy punkty powinny pojechać do Wołomina.
Tych dwóch czynników, o których napisaliśmy powyżej, nie może również zabraknąć w poczynaniach zawodników Show Teamu. Jutro czeka ich bowiem najtrudniejsze zadanie z możliwych – zagrają z broniącym mistrzostwa PrefBudem. Czarować się chyba nie ma sensu – każdy inny wynik niż przekonujące zwycięstwo faworytów będzie niespodzianką. Szczególnie, iż przedsmak skali trudności jaka czeka Przemka Matusiaka i spółkę mieliśmy w Pucharze Ligi, gdzie na dużo krótszym dystansie PrefBud wysoko pokonał Show Team, nie pozostawiając cienia wątpliwości, kto jest lepszy. Wiadomo, że mecz meczowi nierówny, że tutaj mamy trochę inną stawkę, ale podejście PrefBudu zawsze jest takie same – wygrać, a przy okazji zdobyć jak najwięcej bramek. Ta ekipa się nie zatrzymuje, a poza tym zdaje sobie sprawę, że jeśli zwycięży, a w swoim spotkaniu potknie się Al-Mar, to w ostatniej kolejce wystarczy im remis, a po raz trzeci z rzędu sięgną po złoto. Nie ma więc co liczyć, że zespół z Tulewa zastosuje jakąkolwiek taryfę ulgową. To nie jest dobra wiadomość dla przeciwników, którzy dodatkowo stoją pod ścianą. Jeśli bowiem założymy, że Black Dragons wygrają z Szewnicą (co przecież nie jest nierealne), to Show Team musiałby pokonać PrefBud, by zachować jakiekolwiek nadzieje na pozostanie w elicie. Zawodnicy w charakterystycznych złotych koszulkach na pewno zdają sobie z tego sprawę, jednak trzeba się od tego odciąć i skupić na tym, by zagrać jak najlepszy mecz. My liczymy że tak się stanie, a powtórki z 11 października 2020, gdy te ekipy spotkały się po raz ostatni nie będzie. Wyniku, ze względu na sympatię do Show Teamu, wspominać nie zamierzamy.
A absolutnie kluczowy mecz w kontekście zachowania pierwszoligowego bytu odbędzie się o 11:00. I tutaj jedno jest pewne – jeżeli w rywalizacji Black Dragons – RDK Szewnica wygrają „Czarne Smoki”, to dla tych drugich nie będzie już ratunku. Remis pozostawi cień szansy, natomiast tutaj obydwie strony muszą za wszelką cenę dążyć do zwycięstwa. Zwłaszcza, że mówiąc wprost – wiele wskazuje na to, że w tej parze jest przynajmniej jeden potencjalny spadkowicz i zakładamy, że żadna ze stron nie chce wracać do 2.ligi. Kto ma większe szanse, by uniknąć tej przykrej sytuacji? Trudne pytanie, bo przecież kto ogląda potyczki tych zespołów ten wie, że ich stan posiadania nie jest proporcjonalny do jakości gry. Tylko, że teraz to już nie ma większego znaczenia. Tutaj trzeba zapomnieć o tym, co byłoby gdyby i całą swoją koncentrację skierować na mecz. Według naszych informacji Szewnica ma mieć niemal optymalny skład, chociaż wciąż jest kontuzjowany Marcin Białek, a pod znakiem zapytania stoi występ Mateusza Kubalskiego. W Black Dragons możemy się pewnie spodziewać klasycznego zestawienia a kluczem będzie obecność bramkarza, bo Mateusz Bajkowski bardzo by się tutaj przydał. Ciekawi nas jak ta potyczka się skończy, bo też mamy tutaj do czynienia z dwoma różnymi stylami – Black Dragons to zespół cierpliwie budujący swoje ataki, któremu nigdzie się nie spieszy, natomiast Szewnica lubi grać bezpośrednio, często z pominięciem zbędnych podań. Przypomnijmy, że jedyna jak dotąd konfrontacja tych zespołów w S6 miała miejsce w poprzedniej edycji i wówczas Black Dragons zagrali super zawody i kompletnie zneutralizowali przeciwnika. Czy stać ich na to, by ten wyczyn powtórzyć? Niedługo się przekonamy.

O swoją obecność w 1.lidze w przyszłym sezonie może być za to spokojny OknoTech. Wystarczyły do tego dwa ostatnie dobre występy, które nie dość że zagwarantowały miejsce powyżej strefy spadkowej, to dodatkowo stworzyły szansę na powalczenie o coś więcej. Odrobić pięć punktów do AutoSzyb na przestrzeni dwóch meczów w normalnych okolicznościach nie byłoby łatwo, ale Szyby za chwilę zagrają z Al-Marem, a potem właśnie z OknoTech, więc jakaś iskierka nadziei się tli. Tylko żeby te dywagacje miały sens, to należy bezwzględnie pokonać Al-Maj Car. Ale to nie będzie proste. Przede wszystkim dlatego, że markowianie wciąż czują na plecach oddech goniących ich przeciwników. Teoretycznie 6 punktów to potężny kapitał w kontekście utrzymania, jednak pewne okoliczności mogą sprawić, że przed ostatnią kolejką podopieczni Grześka Wojdy staną pod ścianą. A po co serwować sobie takie nerwy? Wszystko można rozstrzygnąć już teraz, a do tego będzie potrzebny przynajmniej remis. I on jest osiągalny, bo jak wielokrotnie już pisaliśmy – Al-Maj ma niemal 100% skuteczność w starciach z zespołami z bliskiego otoczenia w tabeli. A tutaj mamy do czynienia z właśnie taką sytuacją. Chociaż i tutaj trzeba wspomnieć o jednym, dość ważnym warunku – o frekwencji. Bo jeśli ten czynnik zawiedzie i markowianie przyjadą w takim zestawieniu, jak ostatnio przeciwko PrefBudowi, to nie mają czego szukać. Jeśli natomiast kapitan zespołu zadba o wyrównaną kadrę, to na boisku możliwy jest absolutnie każdy scenariusz. Domyślamy się, że wśród większości czytających te słowa, więcej jest fanów potencjału zawodników Adriana Wojdy. I wcale nas to nie dziwi. Ale Al-Maj lubi grać z drużynami, które nie forsują tempa i które nie bazują na kontratakach. Przeciwko takim łatwiej im się ustawić, a wszystkie ważne zwycięstwa tego zespołu zaczynały się właśnie od dobrej defensywy. I nie byłoby dla nas zaskoczeniem, gdyby tutaj wyglądało to podobnie.
Po 15-minutowej przerwie technicznej na boisko w Woli wybiegną reprezentanci Retro i Kustoszy. Te ekipy zupełnie inaczej wyobrażały sobie swoją pozycję po meczach sprzed tygodnia. Retro miało nadzieję, że w tym momencie będzie na trzeciej lokacie, tuż za plecami Bad Boys, z kolei Kustosze głęboko wierzyli, że przestaną być „czerwoną latarnią” rozgrywek. Plany obydwu zespołów popsuli przeciwnicy, chociaż to sformułowanie nie jest do końca precyzyjne. W ogromnej mierze jedni i drudzy sami są sobie winni, bo okazji, by udowodnić swoją wyższość nad konkurentem nie brakowało. No ale trzeba już o tym zapomnieć. Tym bardziej, że ekipa Retro teoretycznie wciąż ma szansę, by wskoczyć na podium i w tym celu musi wszystkie spotkania do końca sezonu wygrywać. Plan jest prosty, terminarz wskazuje na to, że to powinno się udać, chociaż domyślamy się, że motywacja podopiecznych Patryka Kukwy nie jest tak duża, jak była jeszcze w poprzedni weekend. Podobnie rzecz ma się po drugiej stronie boiska – Kuba Suchenek zdradził nam, że rozczarowanie po batalii z Drink Teamem było spore. Wcale się nie dziwimy, ale to nie jest tak, że ta drużyna nie ma już w tym sezonie nic do wygrania i nic do udowodnienia. To są wciąż dwie próby, by nie zakończyć sezonu z zerowym dorobkiem punktowym i trzeba zrobić wszystko, by temat ogarnąć jak trzeba. Przeciwko Retro chłopaki nie będą faworytem, no i należy pamiętać o tym, że konkurenci bardzo rzadko tracą punkty z zespołami niżej od siebie sytuowanymi. Mimo wszystko liczymy, że ligowy beniaminek podejmie rękawicę. Podstawą będzie mental, bo jeżeli ta drużyna wyjdzie na spotkanie z przekonaniem, że ten sezon i tak już jest stracony, to może się to dla niej skończyć wyjątkowo boleśnie…
No a teraz czas na potyczkę, na którą wszyscy czekamy w tej serii gier. Al-Mar Wołomin kontra AutoSzyby, czyli jeden z klasyków naszej ligi, gdzie zwykle nie brakuje emocji, wielu bramek, a na końcu i tak wygrywa Al-Mar. A przynajmniej tak było do tej pory, bo ilekroć te ekipy spotykały się przy Warszawskiej 41 w ramach rozgrywek ligowych, to obóz Marcina Rychty zawsze odnosił zwycięstwa. Dwa z nich były jednak różnicą tylko jednego gola, co tylko pokazuje, z jak zaciętym pojedynkiem będziemy mieli do czynienia i tym razem. Oczywiście ta piłkarska wojna ma dużo większe znaczenie dla Szyb. Ferajna Kamila Wiśniewskiego jeśli marzy jeszcze o mistrzostwie, to tutaj musi koniecznie wygrać i to najlepiej jak najwyżej. Tylko to sprawi, że zachowa szansę na złoto przy korzystnym wyniku Al-Maru z PrefBudem. I chyba nikt nie ma wątpliwości, iż ten zespół stać na to, by tutaj nie tylko wygrać, lecz zrobić to w efektownym stylu. Poza tym nie zapominajmy, że sytuacja Szyb może się bardzo skomplikować po porażce, bo nie dość, że znowu trzeba będzie odłożyć perspektywy wywalczenia mistrzostwa, to jeszcze pod znakiem zapytania może stanąć zdobycie jakiegokolwiek medalu, a to byłoby chyba nie do przyjęcia. Al-Mar ma tej kwestii większy komfort, bo bez względu na wynik i tak będzie miał wszystko w swoich nogach w ostatniej kolejce z PrefBudem. Ale w ten sposób nie można myśleć. Bo jeżeli ekipa z Wołomina za bardzo skupi się na tym, że posiada wentyl bezpieczeństwa w postaci finałowej serii gier, to może się to dla nie bardzo źle skończyć. Przecież gdyby tutaj przegrali różnicą 3-4 goli, to mniej więcej podobnie musieliby odprawić z kwitkiem PrefBud, co będzie wyzwaniem nie lada. Absolutnym celem minimum na niedzielne zawody musi być remis, bo on faktycznie spowoduje, że Al-Mar będzie miał swoją sytuację pod kontrolą. A jak ten mecz może wyglądać? Nie liczmy na wymianę ciosów. Nie liczmy na to, że obejrzymy starcie bokserów, których interesuje tylko parcie do przodu. Al-Mar na to nie pójdzie, bo wie, że im więcej miejsca zostawi konkurentowi, tym może się to dla niego gorzej skończyć. Tutaj o wszystkim zdecyduje pierwszy gol, który nakreśli nam kierunek tej potyczki. Jeśli zdobędą go Szyby, to na jego fali ten zespół powinien popłynąć w kierunku trzech punktów. Jeżeli wynik otworzy Al-Mar, to szansę tej drużyny zwiększą się kilkukrotnie, bo AutoSzyby nie zawsze potrafią być cierpliwe i chcąc szybko odrobić straty, otworzą się, co będzie wodą na młyn dla rywala. Tak to wygląda z naszej perspektywy, jakkolwiek nie zapominajmy o jednym, ważnym czynniku. Tu będzie niesamowite stężenie zawodników o fantastycznych umiejętnościach, którzy potrafią zrobić coś z niczego. Mateusz Muszyński, Karol Sochocki, Łukasz Godlewski, Wojtek Kulesza, bracia Bajkowscy, Łukasz Flak, Tomek Mikusek – można by tak wymienić. To dodaje temu spotkaniu pierwiastek totalnej nieprzewidywalności i choćby z tego względu chcielibyśmy aby czas do niedzieli do 14:15 upłynął nam jak najszybciej!

Remis – tylko tyle wystarcza Woli Rasztowskiej, by już na kolejkę przed końcem zmagań, zapewnić sobie tytuł w 2.lidze! Mało kto się chyba spodziewał, że losy złotych krążków mogą się rozstrzygnąć tak błyskawicznie, no ale tabela nie kłamie. Ekipa Łukasza Barana ma cztery oczka przewagi nad Bad Boys i to właśnie z tym zespołem przyjdzie się zmierzyć w niedzielę miejscowym. Gdybyśmy mieli zdecydować się na takie szczere wyznanie, to zestawiając ze sobą te zespoły w najsilniejszych składach, to większe szanse dawalibyśmy Złym Chłopcom. No ale ci rzadko w tej edycji dysponują wszystkimi swoimi kluczowymi graczami. I z tego co zdążyliśmy się dowiedzieć, to nie inaczej będzie jutro. Michał Szczapa ma studia, bracia Woźniak również prawdopodobnie nie dojadą, a już przeciwko Magnattowi widzieliśmy, ile ten zespół traci, gdy nie ma komu zdobywać tutaj goli. Mimo wszystko tli się w nas jakaś nadzieja, że być może chociaż część z tych zawodników, którzy są awizowani jako nieobecni, jednak dojedzie. Że może poświęcą wykłady i inne rzeczy, aby mimo wszystko dojechać na to spotkanie. Łatwo się oczywiście mówi, natomiast jest to mecz dużo ważniejszy niż pozostałe. To są derby, to starcie większej rangi niż zwykle. A poza tym – nawet jeśli Źli Chłopcy i tak już wystarczająco zminimalizowali swoje szanse na pierwsze miejsce, to wydaje nam się, że byłoby dla nich pewnym ukojeniem, gdyby tutaj sięgnęli po całą pulę. No nic – pożyjemy, zobaczymy. Na tę chwilę, dysponując wiedzą którą mamy, chyba ciut większe szanse dajemy aktualnemu liderowi, chociaż nie zapominajmy, że w obozie miejscowych zabraknie podstawowego bramkarza Kuby Więcha, który jest wykartkowany. Może więc przeciwnikom uda się wykorzystać fakt, że Łukasz Baran, a więc najbardziej prawdopodobne zastępstwo dla Kuby, nie jest nominalnym golkiperem? Jutro będziemy mądrzejsi. Życzymy sobie dobrego widowiska i chociaż zaakceptujemy każdy wynik, to nikogo oszukiwać nie zamierzamy. Chcielibyśmy, aby ta walka o tytuł trochę jeszcze potrwała 😉
A czy byłoby nadużyciem stwierdzenie, że Old Stars Team, po ubiegłotygodniowej wiktorii nad Retro, wjechali na autostradę do przynajmniej trzeciego miejsca w 2.lidze? Patrząc na to, jak ten zespół się prezentuje i jacy przeciwnicy mu pozostali, to nie dość, że ten brązowy medal jest praktycznie na wyciągnięcie ręki, to jeszcze jest szansa nawet na srebro. I jutro będzie można zrobić w tym kierunku pierwszy krok – przeciwnikiem drużyny z Kobyłki będzie bowiem FC Radzymin. Oponenci notują ostatnio bardzo słabą serię trzech kolejnych porażek, gdzie łącznie zdobyli tylko cztery bramki. To nie jest dobry prognostyk przed niedzielną rywalizacją, zwłaszcza że Old Stars to akurat drużyna która goli strzela mnóstwo, a w dodatku potrafi to robić w sposób efektowny, co udowodnił ostatnio Marcin Gryz. Trochę nie chcemy się skłaniać ku takiemu stwierdzeniu, ale ciężko jest nam tutaj znaleźć jakiś argument, którego moglibyśmy się chwycić i napisać, że FC Radzymin może sprawić niespodziankę. To nie jest tak, że z tygodnia na tydzień chłopaki nagle będą mistrzami ataku pozycyjnego, albo zaczną klarować sobie mnóstwo okazji. To jest proces, który potrwa i nawet jeżeli dobrze im życzymy, to pewnie oni sami zdają sobie sprawę, jak wielkie czeka ich wyzwanie. Tutaj każdy gol będzie sukcesem, zwłaszcza że w obozie Pomarańczowych jest Janek Lewandowski, a więc najlepszy bramkarz i zawodnik poprzedniej kolejki, a do tego Anatolii Vorobel, czołowy obrońca rozgrywek. Ciężko będzie ten duet wyprowadzić w pole. A jeżeli Old Stars skutecznie zneutralizują ofensywę chłopaków z Radzymina, to z przodu musi coś wpaść. Nie ma opcji, by Krzysiek Zych i spółka nie dorzucili czegoś do swojego dorobku, a według nas oni tutaj nastawiają się na spore zdobycze, zwłaszcza że walczą też o zwycięstwa w klasyfikacjach indywidualnych. Reasumując – będziemy mega zaskoczeni, jeśli Old Stars nie zabiorą w drogę powrotną kompletu punktów. I chociaż nie mielibyśmy problemu z tym, by za te słowa przeprosić i zwrócić honor zespołowi Roberta Kawałowskiego, to niewiele wskazuje na to, by zaszła taka konieczność.
Na koniec przypomnienie, że cały czas możecie podawać swoje typy w Lidze Typerów na 6.kolejkę. Bez względu na to w którym momencie dołączycie do zabawy, to i tak macie szansę na wygraną – szczegóły TUTAJ. Wszystkim życzymy fajnie spędzonej soboty i do zobaczenia jutro!
PS: lubisz nasze zapowiedzi? Polub je na Facebooku TUTAJ.