
Czas na derby Gminy Klembów! Zapowiedź 3.kolejki
Nie ukrywamy, że wyjątkowo długo układaliśmy terminarz na trzecią serię. I chociaż wielkich hitów teoretycznie nie ma, to liczymy, że przynajmniej jedno z zaplanowanych spotkań takowym się okaże.
Ponieważ jutro zapowiada się pogoda podobna do tej sprzed tygodnia, to oczywiście w niedzielę nie zabraknie transmisji na żywo. Więcej dowiecie się dziś z jednego z naszych kolejnych artykułów. W serwisie pojawi się także informacja o kursach na 3.kolejkę – tym razem do obstawienia będziecie mieli cztery mecze drugiej ligi. O tym także napiszemy w oddzielnym poście. A teraz przechodzimy do zapowiedzi!
Na drobne niewyspanie będą mogli ponarzekać zawodnicy Show Teamu i Lemy. To właśnie te zespoły stworzą pierwszą parę niedzielnych zmagań i jest tutaj na pewno potencjał, by to nie było jedno z wielu spotkań w naszej lidze, ale takie, które z czegoś konkretnego zapamiętamy. Lema po dobrym meczu pokonała ostatnio Retro a bardziej niż sam wynik cieszyła frekwencja. Nie dość, że rezerwowych było sporo, to jeszcze przyjechały największe gwiazdy zespołu i to miało przełożenie na wynik. Oczywiście zastanawiamy się, czy tych wszystkich kluczowych graczy zobaczymy również jutro. Show Team przystępuje z kolei do tego spotkania w minorowych nastrojach. Celem było bowiem posiadanie sześciu punktów po dwóch potyczkach, a skończyło się na trzech, po niespodziewanej porażce z Rekinami. Nie ma jednak co zwieszać głów, tym bardziej, że nie od dziś wiemy, że im trudniejszy rywal, tym Show Team gra lepiej. A tutaj poprzeczka będzie zawieszona naprawdę bardzo wysoko. Wyżej chociażby niż w poprzednim sezonie, gdzie te zespoły również się spotkały i wtedy Przemek Matusiak i spółka wygrali 4:1. To był bez wątpienia jeden z najlepszych meczów jakie widzieliśmy w wykonaniu Show Teamu. Teraz, by osiągnąć podobny wynik punktowy co wtedy, również muszą wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Skład szykuje się dobry, motywacji też im nie zabraknie, a to wszystko zwiastuje fajną i emocjonującą potyczkę. Kto wygra? Show Team to zespołowość i wyrównany skład, Lema to na razie indywidualności, ale takie, które mogą w pojedynkę przesądzić o losach spotkania. Niewykluczone więc, że przy wyniku w okolicach remisu, to właśnie czołowe postacie w Lemie zdecydują o tym, iż cała pula pojedzie do Radzymina.
A choćby jeden punkt w ciemno wzięliby pewnie zawodnicy Bad Boys. Co z tego, że grają nieźle, że skrobią po marchewkach swoich kolejnych rywali, jak na końcu i tak muszą oglądać plecy swoich oponentów. Tak było z Black Dragons, tak było przed tygodniem z Al-Marem i kto wie, czy w tej kwestii nie zaliczą klasycznego hat-tricka. Nie są bowiem faworytami konfrontacji z Copą, ale też na pewno nie stoją tutaj na straconej pozycji. Tym bardziej, że morale Kopaczy po ostatniej niedzieli również nie wygląda najlepiej. Oczywiście z przegraną z Black Dragons należało się liczyć, lecz gdy prowadzisz przez większą część spotkania i dosłownie chwila nieuwagi kosztuje cię porażkę – to musi boleć. Ale trzeba o tym szybko zapomnieć. Ferajna Michała Łapińskiego musi już skoncentrować się na najbliższym rywalu, bo nawet jeśli tabela mówi, że tutaj cała pula powinna przyjść gładko, to chyba nikt nie wierzy, że to będzie jednostronna potyczka. Naszym zdaniem to będzie starcie, gdzie padnie mało goli, gdzie wynik bezbramkowy może dość długo towarzyszyć zawodnikom obydwu ekip i wcale nie jest powiedziane, że to Copie uda się zadać cios w kulminacyjnym momencie spotkania. Źli Chłopcy mają już dość „pięknych porażek” i teraz – nawet jeśli miałoby się to odbić kosztem jakości w grze – chcą po prostu zapunktować. A już raz w historii Strefy Szóstek zaszokowali Copę – w pierwszej edycji pokonali chłopaków z Klembowa 6:5, a przecież ich skład od tamtego czasu praktycznie się nie zmienił, podczas gdy Copa musi sobie radzić bez Mateusza Marcinkiewicza. Wiemy, że przypominamy to kolejny raz, ale widać że bez tego gracza brakuje płynności w ataku, a i element zaskoczenia nie jest takim poziomie co wcześniej. Jeżeli więc Bad Boys dobrze się ustawią, będą się wystrzegać błędów indywidualnych i przy okazji wykorzystają jakąś kontrę (których przy stylu jaki prezentują jedni i drudzy na pewno trochę będzie) to niespodzianka jest jak najbardziej możliwa. I trzeba o nią powalczyć, bo kolejną porażkę po meczu na styku, będzie naprawdę ciężko przetrawić.

O tym jak smakuje zwycięstwo odniesione po długim czasie oczekiwania, wie z kolei Joga Bonito. Nawet najstarsi górale nie pamiętali, kiedy obóz Bartka Brejnaka odniósł ostatni triumf w Strefie Szóstek, ale tydzień temu w końcu nastąpiło przełamanie. Rywal nie był może bardzo wymagający, lecz najważniejsze, że udało się przerwać działanie stopera, liczącego czas od ich poprzedniej wiktorii. Czy triumf nad FC Spectare będzie stanowił nowe otwarcie dla Jogi? Więcej dowiemy się po ich kolejnej potyczce. A rywal szykuje się trudny, bo RDK Szewnica pokonała ostatnio Lambadę i ma chrapkę, by dopisać do swojego konta kolejny trzypunktowy skalp. W tej kwestii wiele będzie zależało od tego, kogo Marcin Białek będzie miał do dyspozycji – a według naszych informacji wynika, że prawdopodobnie skład będzie równie silny co w drugiej kolejce. To oznacza kłopoty dla Jogi. To oznacza, że trzeba będzie wydelegować kogoś do pilnowania Adama Michalika, bo jeśli zawodnicy Bonito zlekceważą ten temat i będzie im się wydawało, że „jakoś damy radę”, to z góry ich informujemy, że są w błędzie. To piekielnie szybki i skuteczny gracz, który wykorzysta nawet kawałek wolnej przestrzeni. Może więc warto poświęcić Łukasza Pokrzywnickiego, by zaopiekował się tym napastnikiem? Ale jeśli tak się stanie, to kto wtedy będzie zdobywał bramki dla Jogi, skoro to właśnie ten gracz zainkasował osiem z dziesięciu goli całego zespołu? Trudne decyzje przed sztabem szkoleniowym Bonito i trzeba obrać właściwą strategię, bo od niej będzie mnóstwo zależało. Poza tym Szewnica to nie tylko Adam Michalik – to też kilku innych graczy, którzy nie mają problemów z wzięciem na siebie odpowiedzialności. Podobno do debiutu szykuje się Tomek Bertsetseg, na swojego premierowego gola czeka też Kacper Mróz, a nie zapominajmy, że w bramce stoi Adam Sabala, który potrafi bronić w nieprawdopodobnych sytuacjach. Brzmi to wszystko, jakbyśmy chcieli wyraźnie Wam zasugerować, do czyjego zwycięstwa jest nam tutaj bliżej. Tak – Szewnica to nasz faworyt i Joga musi zagrać perfekcyjny mecz, by pokusić się tutaj o punkty. I chociaż nie jest to nierealne, to więcej argumentów widzimy po prostu po drugiej stronie boiska. Zwłaszcza jeśli gracze RDK skupią się tylko na meczu, a nie na rzeczach, na które nie mają wpływu 😉
Zawsze przyjemnie jest wejść w nowe rozgrywki z przytupem. Ta sztuka nie udała się Lambadzie, która mimo niezłego spotkania uległa wspomnianej wyżej Szewnicy. Wynik 4:7 był jednak dużo gorszy niż sama gra, bo drużyna Roberta Biskupskiego była równorzędnym przeciwnikiem dla RDK, a jej główny problem polegał na marnej skuteczności i równie kiepskiej frekwencji. Czy to się zmieni jutro? Zobaczymy. Rywalem Lambady będzie FC Spectare. Podopieczni Wołodji Lewickiego swojego spotkania z poprzedniego tygodnia nie zaliczą do udanych. Nie można rozpoczynać meczu, gdzie w trakcie premierowych pięciu minut traci się aż trzy gole. I mimo, że dalsza część spotkania z Joga Bonito była już niezła, to nie udało się z niego wycisnąć nawet remisu. Tym samym będzie to dla jednych i drugich mecz o pierwsze zwycięstwo w sezonie. Ma on również znaczenie z powodów psychologicznych – triumfator tej potyczki będzie mógł mieć nadzieję, że powalczy o wyższe cele w tym sezonie, natomiast przegrany będzie musiał się przyzwyczaić, iż po medale raczej w tej edycji nie sięgnie. No i co ważne – to będzie fajne spotkanie także pod względem kulturowym. W obydwu zespołach nie brakuje bowiem zawodników reprezentujących Ukrainę. Ale nawet jeśli jakaś wymiana uprzejmości tutaj nastąpi, to wraz z pierwszym gwizdkiem trzeba będzie zapomnieć o kurtuazji i włączyć tryb maksymalnej koncentracji. A ponieważ nam nie do końca wypada pisać tutaj o faworycie, to posłużymy się słowami Marcina Białka, który wysyłając nam kursy na to spotkanie napisał tak: „Spectare ma trochę kłopotów z obroną, ale z przodu zawsze coś potrafią strzelić, dlatego myślę, że będą tutaj walczyć o punkty”. Zobaczymy czy ta przepowiednia się sprawdzi. Tyle że jeśli ma się to potwierdzić, to kapitan Spectare musi uczulić swoich zawodników, że na pełnym gazie trzeba grać już od pierwszej minuty. Bo jeżeli nie wezmą sobie tego do serca, to znowu może być tak, że chociaż do końca spotkania pozostanie dużo czasu, to sprawa punktów będzie już dawno poza ich zasięgiem.
O pełne skupienie możemy być z kolei spokojni w kontekście meczu nr 5. Opromieniony zwycięstwem nad AutoSzybami Handyman podejmie Black Dragons! To mogą być pierwszoligowe delicje, bo ekipa Krzyśka Smolika jest na pewno podbudowana sukcesem z poprzedniej serii, a przecież po drugiej stronie barykady też było ostatnio co świętować. Młode wilki z Wołomina wygrały bowiem z jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa, czyli Copą i do listy pokonanych przez siebie ekip chętnie dopiszą teraz HandyMan. W naszej opinii to będzie jednak dla nich dużo trudniejszy mecz niż ten z Kopaczami. Tutaj nie będą bowiem mieli nawet kawałka wolnej przestrzeni w ataku i muszą być dużo bardziej kreatywni niż miało to miejsce w miniony weekend. A jeśli uzmysłowimy sobie, że ze sforsowaniem zasieków obronnych HandyMan problemy mieli zawodnicy tej klasy co Krzysiek Zych, Łukasz Flak czy Bartek Bajkowski, to możemy sobie wyobrazić skalę trudności. Oczywiście każdy mecz to inna historia, ale to naprawdę nie będzie spacerek dla pierwszoligowego beniaminka. Trzeba się będzie uzbroić w cierpliwość, nastawić na to, że po kolejnej akcji, która nie przyniesie bramkowego skutku, może przyjść frustracja. I zobaczymy, czy podopieczni Serka Modzelewskiego będą to w stanie udźwignąć. Na ich korzyść działa fakt, iż praktycznie wykluczony jest udział Rafała Kudrzyckiego. Kontuzja odniesiona w spotkaniu piłki 11-osobowej nie pozwoli mu tutaj wystąpić, dlatego są przymiarki, by w ostatniej chwili zakontraktować Piotrka Bieleckiego. Na razie jednak nie ma w tym temacie decyzji. Ale Piotrek bardzo by się przydał, bo nawet jeśli o skuteczną obronę Hendymenów możemy być spokojni, to meczu nie da się wygrać nie zdobywając bramek. Jaki więc widzimy tutaj scenariusz? Według nas to może być spotkanie „wypisz-wymaluj” jak z AutoSzybami. Zwłaszcza, gdyby gracze w żółtych koszulkach wyszli tutaj na prowadzenie. Bo jak schowają się za podwójną gardą, to wtedy dobranie im się do skóry graniczy z cudem. Czy Black Dragons wyciągną w tego wnioski? I – co ważniejsze – czy te wnioski przeleją na boisko? Przekonamy się od godziny 13:30!
Dobrze z kolei się stało, że mecz Al-Mar kontra Al-Maj nie przypadł na godziny spotkań transmitowanych. Nie będziemy musieli dbać o poprawną wymowę, a tylko ona spowodowałby, że widzowie słuchający relacji nie mieliby wrażenia, że non stop mówimy o jednym i tym samym zespole. Chociaż może tej decyzji o dość późnym terminie będziemy żałować? Może to będzie potyczka, która w poniedziałkowym raporcie zajmie najwięcej miejsca? Na ten moment taki scenariusz to jednak trochę science-fiction. Al-Mar, mimo że w obydwu dotychczasowych spotkaniach miewał trudne momenty, ma na swoim koncie komplet punktów, z kolei Al-Maj, mimo że miewał przebłyski dobrej gry, to ostatecznie wciąż czeka na pierwsze „oczka” w pierwszej lidze. I nie wydaje nam się, by miał się ich doczekać już jutro. Co prawda Grzesiek Wojda dopisał jeszcze dwóch zawodników, ale nie wierzymy, że nawet Tomek Terpiłowski czy Radek Styczyński na tyle podniosą poziom piłkarski zespołu, że tutaj markowianie będą się bili o komplet punktów. Chociaż życzylibyśmy sobie tego. Ich problem jest jednak trochę bardzo skomplikowany i nie rozwiąże się go kilkoma kolejnymi zawodnikami. Przede wszystkim przydałaby się fachowa obsada bramki. Mimo że Karol Kupisiński dwoi się i troi, to jednak nominalnym golkiperem nie jest i czasami strzały które wydają się dość łatwe do złapania, i tak lądują w siatce. Zresztą – cała defensywa wygląda przeciętnie, bo na tę chwilę, z liczbą trzynastu straconych goli, Al-Maj ma najgorszą obronę w elicie Strefy 6. To się nie bierze znikąd, a nie zapominajmy, że teraz trzeba będzie odpierać ataki znakomitych napastników, którzy tylko czekają na to, by urządzić sobie festiwal strzelecki. Poza tym Al-Mar zdaje sobie sprawę, że mistrzostwo w które celuje, nie zawsze wygrywa się pod koniec sezonu, w decydującej potyczce. Widząc co się dzieje w tabeli, gdzie punkty tracą AutoSzyby czy Copa FC, już teraz można wyrobić sobie na tyle dużą przewagę, by w końcówce sezony nie musieć się o nic martwić. Dlatego ekipa Marcina Rychty będzie bardzo zdeterminowana i stoimy na stanowisku, że nie da sobie zrobić tutaj krzywdy. Nie spodziewamy się może wielkiego meczu z ich strony, bo z Al-Majem nikomu się łatwo nie gra, ale powinni bez problemu zrobić tyle, by wystarczyło do trzeciego zwycięstwa z rzędu. No i nie zapominajmy, że będą grali bez Adama Barana, który odpoczywa już na wakacjach. Na kogo więc zwalą winę w razie ewentualnego niepowodzenia? 😉
Wzajemnego bombardowania spodziewamy się natomiast w przedostatnim meczu 3.kolejki. AutoSzyby zagrają z PrefBudem, a więc spotkają się mega ofensywne drużyny, które w bezpośrednich starciach nie kalkulują i atak jest tutaj zdecydowanie ważniejszy niż obrona. Przypomnijmy – gdy spotkali się pierwszy raz PrefBud wygrał 9:1, a gdy doszło do rewanżu, wówczas AutoSzyby odpowiedziały niemal w identycznym stosunku, triumfując 9:3. Jak widać – tutaj nie ma żadnych kompromisów i obydwie potyczki nawet nie stały obok remisu. Może do trzech razy sztuka? Jest to prawdopodobne, bo o ile w poprzednich edycjach chłopaki mierzyli swoje siły na dość późnym etapie zmagań, gdzie jedna z tych drużyn zwykle nie miała już o co grać, tak teraz sytuacja jest inna. Sezon dopiero co wystartował i tutaj nie ma mowy o graniu na pół gwizdka. Weźmy też pod uwagę, że jedni i drudzy ponieśli już w tym sezonie pewne straty i nie mogą sobie pozwolić, by zapisać na swoje konto drugą porażkę. Może więc obejrzymy starcie, które spodoba się tylko koneserom futbolu? Aż tak źle chyba nie będzie. Po prostu te zespoły ofensywną piłkę mają w swoim DNA i nie jest łatwo z tego zrezygnować, nawet jeśli czasami wymaga tego sytuacja boiskowa. My możemy tylko zacierać ręce, bo to oznacza, że obydwaj bramkarze będą mieli co robić i również od ich dyspozycji wiele będzie tutaj zależało. No i nawet nie będziemy się silić, aby dać komuś większe szanse. Zwłaszcza, że wpierw odbywaj kapitanowie muszą zadbać o optymalne składy, co nie zawsze się udaje. To zresztą również było jednym z argumentów, dlaczego poprzednie mecze kończyły się tak wysoko – po drugiej stronie po prostu brakowało ludzi. Zakładamy, że teraz, gdzie ważą się losy tego, o co te zespoły będą się biły w drugiej części sezonu, obydwie kadry będą zbliżone do optymalnych. I chociaż na końcu wygra oczywiście ten zespół, który strzeli więcej goli, to paradoksalnie lepsza postawa w defensywie będzie czynnikiem decydującym o punktach. Która wypadnie korzystniej, ta zabierze ze sobą ważną, trzypunktową zdobycz.

A kto by pomyślał, że przy okazji meczu Rekinów z Retro, będziemy mówili, że to spotkanie z udziałem lidera drugiej ligi?! I wcale nie chodzi tutaj o Retro, ale o naszych debiutantów z Ząbek. Cztery punkty na koncie pozwoliły zespołowi Mateusza Pużuka przynajmniej przez tydzień posiedzieć w wygodnym fotelu przodownika tabeli i na pewno było to fajne uczucie. Czy uda się sprawę przedłużyć o przynajmniej następne siedem dni? Wyzwanie jest spore, bo Retro podtrzymało formę z końcówki poprzedniego sezonu i gra naprawdę dobrze. Oczywiście porażka z Lema Logistic musiała boleć, ale Mateusz Meirowski i spółka swojej gry wstydzić się nie musieli, a gdyby w końcówce zachowali trochę więcej zimnej krwi, to dziś mogliby być na miejscu Rekinów. Teraz będą chcieli sobie powetować ostatnie niepowodzenie, lecz wcale nie jest powiedziane, że uda się to zrobić w sposób bezbolesny. Rekiny szybko zaaklimatyzowały się przy Warszawskiej 41, co kolejka w ich barwach debiutują nowi, fajni gracze i to nie będzie spacerek dla przeciwników. Tym bardziej, że Retro ma swoje problemy. Ostatnio kontuzji nabawił się Sebastian Ryński, uraz od dawna wyklucza z gry Darka Rosłona, a w jednej z akcji również bramkarz Artur Szczotka został lekko poturbowany. Pozostaje mieć nadzieję, że w każdym z tych przypadków przerwa od gry okaże się krótka i chłopaków szybko zobaczymy w grze. Pewnym pocieszeniem jest to, że w dobrej formie znajduje się Patryk Kukwa. On nawet na tle doświadczonych graczy Lemy wyglądał bardzo dobrze, więc z Rekinami powinien zadbać o wygraną w środku pola. A jeśli przyjmiemy, że to tam decydują się losy wyniku, to Retro ma spory atut w ręku. Ale tak dla równowagi – rozmawiając z kilkoma osobami, które widziały na żywo (lub na transmisji) mecz Rekinów z Show Team, to wielu z nich było pod wrażeniem postawy beniaminka. Jeśli więc przyjmiemy, że ząbkowianie z meczu na mecz będą się rozkręcać, to i tutaj mogą napsuć krwi bardziej doświadczonemu ligowcowi. Ale czy ze zwycięskim skutkiem? Jakoś nie mamy co do tego przekonania…
Na koniec przypomnienie, że na Facebooku, a konkretnie TUTAJ można się z nami pobawić w typowanie meczów trzeciej kolejki. Nieważne kiedy przystąpicie do zabawy – i tak możecie zgarnąć bonus do BETFAN, dlatego zachęcamy. Wszystkim życzymy spokojnej soboty i do zobaczenia jutro!