Adrian Wojda kontra starzy znajomi. Zapowiedź 6.kolejki


Pewnie wszyscy się zastanawiacie – gramy czy nie gramy? Wydaje nam się, że skoro organizujemy wydarzenia sportowe, to niczego nie musimy odwoływać. Takiego samego zdania jest zarządca obiektu, dlatego jutro widzimy się na szóstej kolejce!

To będzie ostatnia seria w tym miesiącu. Tym bardziej nam zależy, by doszła ona do skutku, bo później czeka nas dwutygodniowa przerwa. I pewnie każda z drużyn chciałaby udać się na nią w dobrym nastroju, o ile oczywiście można taki osiągnąć, zważywszy na to, co dzieje się wokół nas. Ale skupmy się na piłce. Zaczniemy baaardzo wcześnie, bo już o 8:30, gdy do rywalizacji staną Retro Squad i Green Team. Zieloni mogą żałować, że na tego rywala nie wpadli znacznie dawniej, bo wtedy to była zupełnie inna ekipa, pozbawiona Damiana Nowaczuka czy Pawła Cackowskiego. Dziś Retro to naprawdę solidny zespół, którego absolutnie nie można tutaj stawiać jako z góry przegranego. Wiemy, że to nie będzie miarodajne, ale przecież Green Team jeszcze jak Studio Car rywalizował w poprzedniej edycji z Beer Teamem, który w dużym stopniu stanowi w tym momencie o sile Retro. I przegrał wówczas aż 1:10. Dlatego teraz to naprawdę nie będzie spacerek dla faworytów i Adrian Wojda doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jeśli nas zresztą pamięć nie myli, on grał w jednej drużynie z wieloma zawodnikami Squadu i wie, na co ich stać. Być może tę wiedzę uda się wykorzystać, a podstawą będzie ograniczenie uderzeń z lewej nogi wspomnianego Damiana Nowaczuka. Być może warto też zastosować wysoki pressing, bo nie jest tajemnicą, że rozegranie akcji od tyłu, nie jest najsilniejszą stroną ekipy Kamila Wójcickiego. Pozostanie jednak tajemnicą aż do pierwszego gwizdka, jaką taktykę obejmie tutaj Green Team, aczkolwiek dla samych zawodników najważniejsze, by była ona skuteczna. My węszymy tutaj jednak niespodziankę i kto wie, czy nie skończy się tak, że nikt tutaj ani nie wygra, ani nie przegra.

Z ewentualnego potknięcia Green Teamu, bardzo chętnie skorzysta HandyMan. Kamil Dybek i spółka co prawda dużo lepiej niż ze słabszymi zespołami spisują się z tymi lepszymi, no ale w ich obozie nikt sobie nie wyobraża, by w niedzielę można było zaliczyć wpadkę z The Naturatem. W tym przypadku nie ma jednak co przypominać ich wyniku z poprzedniej bezpośredniej potyczki, bo The Naturat z lata, a ten obecny, to dwa inne trunki. Zespół Szymona Baranowskiego już od trzech kolejek gra naprawdę nieźle i nawet jeśli schodzi z boiska pokonany, to przynajmniej może spokojnie spojrzeć sobie w lustro. Czy tak będzie i tym razem? By wygrać z Hendymenami trzeba będzie włożyć w to spotkanie więcej niż 100% ambicji. I nie tylko ambicji, bo samo „jeżdżenie na tyłkach” nic nie da, jeśli nie dołoży się do tego piłkarskiej jakości. To, co możemy doradzić The Naturatowi (chociaż po ostatnim notowaniu Top 6 nie musimy im chyba tego mówić), to konieczność zneutralizowania Sebastiana Sasina. Jeśli on zagra słabiej, jeśli nie będzie miał takiej swobody w rozgrywaniu, to całej drużynie rywali będzie się grało znacznie trudniej. Ale o tym, że nie jest to misja łatwa w realizacji, niech świadczy fakt, że odkąd ten zawodnik przyodział barwy HandyMan, to jeszcze ani razu nie przegrał. No ale z drugiej strony – zawsze musi być ten pierwszy raz. I The Naturat coś o tym wie, bo kilka tygodni temu wygrał pierwszy mecz, potem pierwszy raz w sezonie znalazł się w naszej Lidze Typerów, a nie zabrakło też premierowej fotki w Wieściach Podwarszawskich. Może więc i ten skalp uda mu się zapisać do kolekcji?

Równie trudne zadanie co Fioletowych czeka Orlika Zabrodzie. I mamy tutaj na myśli nie tylko klasę przeciwnika, bo AutoSzyby to aktualny wicelider zmagań, ale przede wszystkim forma zawodników Zbyszka Pawlaka i Adama Anaszewskiego od dłuższego czasu po prostu nie zachwyca. I nieważne czy grają z kimś słabszym czy silniejszym, nie są w stanie pewnego poziomu sportowego przekroczyć. Ten impas miał zostać przełamany z Joga Bonito, ale zupełnie to się nie udało. Przed tygodniem gra była już trochę lepsza, aczkolwiek może są to słowa na wyrost, skoro podczas 50 minut gry, zespół nie potrafił zdobyć ani jednej bramki. No ale jedno jest bezdyskusyjne – coś w tej grze trzeba zmienić. Bo ten styl, który Orlik prezentuje nam ostatnio, po prostu nie przynosi efektów i AutoSzyby mogą go zrównać z ziemią. Ten zespół jest do tego zdolny, bo gdy pozwoli mu się grać, to wtedy jest w stanie zaprezentować być może najładniejszą dla oka piłkę w Strefie 6. I choćby Karol Malinowski dwoił się i troił, to wszystkich ataków rywala nie powstrzyma. Gracze z Zabrodzia muszą po prostu iść drogą HandyMan i zagrać w ten sam sposób co oni przeciwko Szybom. Czyli na własnej połowie, wyczekując rywala, zmuszając go do ataku pozycyjnego, a następnie do frustracji, po każdej nieudanej akcji. W teorii „brzmi jak plan”, ale jednak ostatnie występy Orlika nie dają nam argumentów, by sądzić że ten reżim taktyczny uda się utrzymać. Choć oczywiście chcielibyśmy się mylić, bo lubimy niespodzianki i nie mielibyśmy nic przeciwko na kolejną z nich.

A kto by pomyślał, że po półmetku rozgrywek, tylko dwa punkty będą dzieliły PrefBud i Joga Bonito. No ale niestety ta mała różnica nie jest dla tych drugich żadnym powodem do dumy. To raczej efekt średniej postawy przeciwników, którzy w pięciu meczach zainkasowali tylko dwa zwycięstwa, podczas gdy dorobek Jogi jest jeszcze słabszy, bo wynosi jeden triumf i jeden remis. Dlatego nie będzie żadnym odkryciem stwierdzenie, że tutaj jedni i drudzy bardzo liczą na sukces. Faworytem jest PrefBud, bo z zespołami z dolnej połowy tabeli jak na razie wygrywa bezapelacyjnie, a przecież do takiej kategorii drużyn należy zaklasyfikować Jogę. Ale gracze w biało-czerwonych koszulkach na pewno będą w ten weekend groźniejsi niż ostatnio. To oczywiście za sprawą obecności Mateusza Muszyńskiego, którego tydzień wcześniej nie było i Joga nie zdobyła nawet gola. Teraz w tym aspekcie musi być lepiej, chociaż Bartek Brejnak i spółka nie mogą liczyć wyłącznie na swojego super-snajpera. Jeśli nikt popularnemu „Muszce” nie pomoże, to PrefBud nawet jeśli kilka goli przez tego zawodnika straci, to mecz i tak spokojnie rozstrzygnie na swoją korzyść. W ekipie z Tulewa mamy bowiem do czynienia z większym kolektywem, jakkolwiek wciąż utrzymujemy, że jest on niewykorzystany nawet w połowie. Mając tylu znakomitych graczy nie można znajdować się w środku ligowej stawki, z praktycznie zerowymi perspektywami na złoto. No ale część win będzie można odkupić w dniu jutrzejszym i gdyby to się nie udało, to nawet nie chcemy sobie wyobrażać, jakich słów użyje na grupie Rafał Kowalczyk, by swoim chłopakom „podziękować”. Na ich miejscu byśmy więc nie ryzykowali i po prostu zapisali ten mecz na swoje konto.

Piłkarską niedzielę w Woli zakończymy z kolei „bitwą” z udziałem lidera rozgrywek czyli Bad Boys i zespołu, który swojego czasu też był na szczycie, ale już dawno z niego spadł – mowa o Show Teamie. Wyniki ekipy Przemka Matusiaka pokazują, jak łatwo jest spaść z wysokiego konia. Pierwsze dwie kolejki naprawdę bardzo dobre w wykonaniu chłopaków, a potem przychodzi zawstydzająca porażka z The Naturatem i drużyna od tego momentu przestaje przypominać samą siebie. Na szczęście pierwiastek lepszej gry udało się dostrzec w rywalizacji z AutoSzybami, no ale do zwycięstwa to nie wystarczyło i licznik punktowy zatrzymał się na sześciu. Jednak jeśli kiedyś to przełamanie ma nastąpić, to czemu nie teraz? Czemu nie z liderem? To byłaby idealna okazja, by przywrócić w zespole pewność siebie, by znowu uwierzyć w swoją wartość, a jednocześnie wrócić do gry o podium. I Show Team na to stać – co do tego, nie mamy żadnych wątpliwości. I wcale w ten sposób nie chcemy umniejszać ostatnich osiągnięć Bad Boysów. Oni akurat grają od samego początku sezonu bardzo równo i nawet jeśli można stwierdzić, że w ich składzie brakuje gwiazd, to chyba nie ma drugiej takiej ekipy, która jest tak poukładana pod względem organizacji na boisku. Każda formacja ma swojego lidera, a często bywa tak, że ten lider się zmienia i nie ma to żadnych negatywnych skutków. Gdy zabrakło Piotrka Stańczaka, świetnie zagrał Kuba Stryjek, gdy mniej goli zdobywa Paweł Woźniak, do akcji wkracza jego brat Daniel. To jest największa siła Złych Chłopców, którzy wiedzą że każde zwycięstwo przybliża ich do upragnionego celu. I stawiamy, że tutaj także okażą się lepsi, choć na mecz do jednej bramki nie mają co liczyć.

W dniu jutrzejszym zawieszony za kartki jest Radek Wiśniewski (Show Team). Z innych ważnych informacji przypominamy, że nasz powiat, tak jak cała Polska, jest w czerwonej strefie. Są też duże wątpliwości odnośnie przepisów dotyczących zgromadzeń, dlatego kategorycznie informujemy: nie zabierajcie ze sobą żon, partnerek, dzieci czy kibiców. Dacie sobie bez nich radę przez godzinę. Nie przyjeżdżajcie na mecze zbyt wcześnie, natomiast po ostatnim gwizdku od razu przebierajcie się i wracajcie do domów. Pamiętajcie o maseczkach, chyba że się rozgrzewacie. To nie są żarty i musimy współpracować, by spróbować doprowadzić ten sezon do końca.

Nie zapomnijcie również o ZMIANIE CZASU! Przestawiamy zegarki z 3:00 na 2:00 i śpimy o godzinę dłużej!

Na koniec przypominamy o możliwości typowania meczów na naszej stronie i Facebooku. Życzymy wszystkim udanej soboty i do zobaczenia jutro!

Dodaj komentarz

Musisz być zalogowany żeby dodać komentarz.