
Wywiad z Michałem Łapińskim
Gdy budowaliśmy reprezentację Strefy 6, to wiedzieliśmy że będzie jednym z pierwszych, którego spytamy, czy chce z nami pograć. I nie zawiedliśmy się, bo wszystkie atuty które towarzyszą mu w grze w lidze szóstek, potwierdził też na dużym boisku. To zawodnik, który być może najlepiej w Strefie 6 łączy obronę z atakiem, a w dodatku w tym wszystkim co robi jest pewna elegancja, dzięki czemu na jego poczynania patrzy się z przyjemnością. O kim mowa? Czas trochę podgrzać atmosferę przed niedzielnym finałem – naszym gościem był dziś zawodnik PrefBudu – MICHAŁ ŁAPIŃSKI!

Michał, trzecie miejsce w Pucharze Ligi to sukces czy jednak niedosyt? Według nas graliście najładniejszą piłkę, w dodatku bez zmian i chyba można trochę żałować, że nie udało się przejść Szewnicy w półfinale.
– Nie da się ukryć, że jest spory niedosyt. Od momentu pojawienia się na Orliku w Woli Rasztowskiej plan był tylko jeden – zdobyć Puchar. W końcu tego oczekuje się od drużyny broniącej mistrzostwo ligi, a my jesteśmy ambitnym zespołem. Niestety w końcowym rozrachunku udało się nam stanąć tylko i aż na najniższym stopniu podium. Cieszy fakt, że w sześciosobowym składzie strzeliliśmy łącznie dwadzieścia bramek, tracąc tylko jedną. Dodatkowa satysfakcja jest taka, że Patryk Czajka został królem strzelców, a ja najlepszym asystentem.
A jak to w ogóle się stało, że znalazłeś się w PrefBudzie? Kto wyszedł z inicjatywą? I jak się w ogóle czujesz w nowych barwach?
– Pod koniec ubiegłego roku po rozpadzie Copy napisał do mnie Rafał Kowalczyk z zapytaniem, czy nie chcę zagrać z nimi turnieju. Jak łatwo się domyśleć – zgodziłem się. Później miałem poważne problemy zdrowotne, więc przez bodajże dwa miesiące miałem całkowity zakaz gry w piłkę. Po dojściu do zdrowia Rafał nie ustępował i dalej zapraszał mnie na turnieje, aż w końcu dostałem propozycję gry w PrefBudzie w Strefie 6. Oczywiście nie odmówiłem i tak to się stało, że jestem teraz w ekipie z Tulewa. Aczkolwiek nie ukrywam, że było jeszcze kilka propozycji gier z innych drużyn (śmiech).
Wcale się nie dziwimy 🙂 I w ogóle to zastanawiamy się, czy nie zacząć do Ciebie mówić „Pan Asysta”. Jesteś absolutnym liderem wszech czasów w tej dziedzinie w Strefie 6. Fajne podanie smakuje lepiej niż gol? I czy czasami nie zdarza Ci się na siłę szukać kolegi, żeby ten licznik jeszcze trochę poprawić? 🙂
– Piękna bramka, czy piękna asysta? Oczywiście, że to drugie (śmiech). Bardzo mnie cieszy fakt, że wchodząc na stronę w zakładkę „All Time” widnieje moje imię i nazwisko z największą liczbą asyst. Przez te cztery sezony w Strefie Szóstek zawsze miałem partnerów, co tylko czyhali na podania i skrzętnie je wykorzystywali. Ale jeżeli nadarzy się okazja, to też lubię sobie „uderzyć”. Chyba widziałeś mój strzał w ostatnim turnieju?
Jeśli mowa o tym lobie z własnej połowy, to widziałem – dobre to było (śmiech). W lidze idziecie jak burza, wygraliście wszystkie mecze. Ale ponieśliście pewne straty personalne, bo Damian Matuszewski został zdyskwalifikowany. Ale zapytam Cię przewrotnie – czy nie jest trochę tak, że brak Damiana pozwolił rozwinąć się innym? Patrykowi Czajce, czy zwłaszcza Kryspinowi Kisielowi, który pozostawał trochę w cieniu? Może w dłuższej perspektywie to wszystko wyjdzie ekipie na dobre?
– Damian to jeden z najlepszych napastników w historii rozgrywek i jeden z lepszych z jakim grałem. Jego dyskwalifikacja bardzo boli, ale niestety musimy się już z tym pogodzić. A czy brak Damiana pozwolił się rozwinąć innym? Nie wiem, na ocenę tego przyjdzie jeszcze czas. Na pewno mamy klasowych zawodników, którzy godnie zastąpią Damiana.
W niedzielę wielki finał. Jakiego meczu z Al-Marem się spodziewasz? I na kogo wg Ciebie trzeba zwrócić największą uwagę w obozie przeciwnika?
– Jestem spokojny o wynik. Znam umiejętności swoich kolegów i wiem, że to my wyjdziemy z tej batalii zwycięsko. Niemniej jednak Al-Mar jest mocnym zespołem. Mają w swoich szeregach takich graczy jak Karol Sochocki czy Mateusz Muszyński. I zdaje mi się, że to właśnie na nich musimy zwrócić największą uwagę. Mam nadzieję, iż wspólnie damy bardzo dobre widowisko, o którym będzie się mówiło jeszcze długo.
My również trzymamy za to kciuki. To teraz trudniejsze pytanie – co się stało z projektem Copa FC? Bo to była naprawdę fajna drużyna, graliście i w piłkę i w siatkówkę i nagle to się wszystko rozmyło. A może to tylko czasowe zawieszenie działalności?
– Co się stało z projektem Copa FC? Ciężko powiedzieć. Na większości spotkań mieliśmy po 6-7 osób i chyba dojrzała w nas decyzja, że to po prostu nie ma sensu. Zaangażowanie niektórych też już nie było takie, jak w pierwszych sezonach Strefy 6 co było widać w tabeli, gdzie w ostatnim wspólnym sezonie do ostatniej kolejki biliśmy się o utrzymanie. Ale to już historia. Dziękuję z tego miejsca wszystkim chłopakom grającym w Copie za to, że pokazaliśmy na przestrzeni tych kilku wspólnych lat, jak dobrą drużyną byliśmy! Dzięki Panowie!

Czas na przyjemniejszy temat – reprezentacja Strefy 6. Jak to wspominasz? Jak się odnajdowałeś na dużym boisku? I rozumiem, że w tym sezonie też możemy na Ciebie liczyć?
– Wspominam ten okres wyśmienicie. To była bardzo piękna przygoda. Fajnie jest sprawdzić się na tle takich drużyn jak Mazur Karczew, ale również super jest tworzyć jeden zespół z ligowymi rywalami. Co do odnajdywania się na boisku, to chyba nie miałem jakiegoś większego problemu. W tym sezonie mam nadzieję, że zajdziemy jeszcze dalej i oczywiście piszę się na tegoroczny Puchar Polski.
Wiemy, że grasz równolegle w dwóch ligach – Strefie 6 i Lidze Bobra. Co różni te rozgrywki? Gdzie widzisz najmocniejsze strony jednej i drugiej ligi?
– Organizację w Strefie 6 oceniam perfekcyjnie. Super boisko, super strona internetowa, no i przede wszystkim transmisja meczów. Chapeau bas! A jeśli chodzi o Ligę Bobra, to mam do tych rozgrywek duży sentyment. To tam razem ze znajomymi stawiałem pierwsze kroki. Tak więc dopóki zdrowie pozwoli, to będę się starał łączyć te dwie ligi.
Ostatnie pytanie – gdybyś miał do PrefBudu zaproponować jednego zawodnika, to kto by to był?
– Zdecydowanie Mateusz Marcinkiewicz. To gwarant boiskowej fantazji, ale też dużej ilości bramek, jak i asyst. Mam nadzieję, że już niedługo będzie okazja jeszcze raz pograć z nim w jakimś zespole.
My też nie mielibyśmy nic przeciwko temu 🙂 Michał dzięki za rozmowę i widzimy się w niedzielę, na wielkim finale Al-Mar kontra PrefBud! Początek o 10:30!