
Wywiad z Damianem Matuszewskim
Tego zawodnika możemy chyba nazwać „enfant terrible” Strefy 6. Z jednej strony fajnie jest mieć w lidze graczy, którzy swoje mecze przeżywają i podczas spotkania angażują się w grę na 100%. Ale pewnej granicy nie wolno przekraczać i nasz dzisiejszy rozmówca musi jeszcze nad tym trochę popracować. A mowa o Damianie Matuszewskim! Chcemy to ogłosić oficjalnie, żebyście nie myśleli, że załatwiamy sprawę po cichu i poza Waszą wiedzą. Damian zrozumiał swoje zachowanie i dopuściliśmy go do rywalizacji. Wydaje nam się że nie będziemy żałować, bo to mądry gość i liczymy, że jego obietnice nie okażą się jedynie pustymi frazesami. Poza tym to naprawdę dobry zawodnik i choćby z tego powodu postanowiliśmy, iż warto przyjrzeć mu się bliżej. I Was również serdecznie do tego zachęcamy.

Damian, na jakiś czas współpraca na linii Ty – Strefa 6 została zawieszona. Incydent po jednym z meczów puszczamy jednak w niepamięć i rozumiem, że możesz nam oficjalnie zagwarantować, że będziesz najgrzeczniejszym zawodnikiem czwartej edycji. Zgadza się? 😉
– Hmm, do najgrzeczniejszych osób nie należę, ale mogę zagwarantować, że poprzednie zachowania już się nie powtórzą.
Ok, trzymamy za słowo! A potrafisz w ogóle jakoś wytłumaczyć, że nie zawsze udaje Ci się utrzymać nerwy na wodzy? To wynika z Twojej determinacji? Z tego że tak bardzo nie lubisz przegrywać?
– Być może tak. Zawsze chcę wygrywać i traktuję wszystko na poważnie (może to mój błąd). Płynie we mnie wola zwycięzcy, wiec może stąd się to bierze. Ale w ostatnim czasie nauczyłem się panować mocno nad emocjami i efekty będzie widać.
Oby, bo pod względem piłkarskim trudno Ci coś zarzucić. Zawsze ilekroć mówimy o Tobie podczas transmisji, to jest to laurka. Dobry gracz, z dużymi umiejętnościami, który potrafi nawet w pojedynkę rozstrzygnąć losy spotkania. Jak w ogóle wyglądała Twoja przygoda z piłką? To było podwórko i ligi amatorskie, czy trenowałeś gdzieś po 11-stu?
– Tak, zgadza się. Zawsze mówicie o mnie ciepło i dziękuję Wam za to. Moja przygoda zaczęła się pewnie jak każdego chłopaka urodzonego w latach 90 – czyli na podwórku. Dziś to może się wydawać dziwne, ale kiedyś jeździło się po domach i zbierało kolegów na daną godzinę do gry w piłkę. Jak miałem z 9 lat to zostałem wypatrzony na jakimś festynie przez jednego z trenerów Bugu Wyszków i trochę trenowałem. Później przestałem, a potem ponownie miałem powrót do B-Klasy, ale to nic szczególnego.
My widzieliśmy Cię ostatnio na turnieju w Kobyłce i odnosimy wrażenie, że Twoja sylwetka znakomicie się poprawiła. Ona już wcześniej była bardzo dobra, ale chyba nie marnowałeś czasu przez ostatnich kilka miesięcy?
– Odkąd zawiesiliście mnie w rozgrywkach, zacząłem codziennie chodzić na siłownię (śmiech). Cieszę się, że widać efekty (śmiech).
Nie dało się nie zauważyć (śmiech). To teraz pomówmy trochę o ekipie w której grasz. PrefBud w Strefie 6 jak na razie nie pokazał pełni potencjału. Ma przebłyski, lecz brakuje stabilizacji. Co jest tego przyczyną? Czego tej ekipie brakowało, żeby powalczyć o medale?
– Myślę że zabrakło trochę szczęścia – to przede wszystkim. A po drugie to stabilnego składu i mnie od początku sezonu (śmiech). Ale teraz jestem bardzo dobrej myśli – z obecną kadrą może być nas stać nawet na pierwsze miejsce. Pod warunkiem, że będzie dopisywała frekwencja.
No właśnie – w tym sezonie macie mnóstwo nowych zawodników, na papierze wygląda to świetnie. Ale nie boisz się, że tych „grzybków w barszczu” będzie trochę za dużo?
– Nie. Ostatnio w lidze w Brańszczyku pokazaliśmy fajny poziom i udowodniliśmy, że jesteśmy dobrze zgrani. Mieliśmy serię siedmiu meczów bez porażki, zdobyliśmy komplet punktów i wygraliśmy swoją grupę. Co prawda w play-offach dopadły nas pewne problemy, ale jestem przekonany, że w lidze to wszystko zaprocentuje i pokażemy na cos nas naprawdę stać.

Wiemy, że masz też swój zespół pod nazwą Wyszków FC, który rywalizuje w innych rozgrywkach. Czy on byłby u nas faworytem do złota? I czy w ogóle łatwo jest prowadzić taką drużynę pod względem organizacyjnym?
– Trochę się pozmieniało i nie jest to już mój zespół. Nie wiem nawet dokładnie jak im teraz idzie, bo po prostu nie śledzę jakoś specjalnie ich wyników. Ale zarówno za mojej kadencji, jak i teraz gdy tym zespołem opiekuje się Sebastian Geski zawsze graliśmy o najwyższe cele. I sądzę, że tutaj byłoby podobnie.
A skoro o organizację zahaczyliśmy – jak oceniasz Strefę Szóstek? Co Twoim zdaniem wyróżnia te zmagania, a co należałoby wznieść na jeszcze wyższy poziom?
– Organizacje oceniam naprawdę dobrze. Niczego nie brakuje, wszystkie informacje i uzupełnienia po kolejkach są dodawane na czas. Wszystko jest tak jak trzeba. A co należałoby dodać? Tak na szybko nie jestem w stanie niczego wymyśleć – co chyba dobrze świadczy o Lidze. Hmm, może mierzenie sprintu/km piłkarzy? Nie wiem jak to się fachowo nazywa i chociaż nie jest niezbędne, to mogłoby być fajną atrakcją.
Ok. To obiecujemy, że będziesz pierwszym testowanym w nowym sezonie 😉 Ostatnie pytanie – czy Paulo Sousa jest dla Ciebie TOP?
– Top to może nie, ale uważam, że to dobry trener dla Polski i ktoś, kto może wreszcie zmieni mentalność naszych zawodników.
Podpisujemy się pod tym! Dzięki za wywiad Damian i pamiętaj, że tylko od Ciebie zależy, w jakim kontekście będziemy o Tobie mówić i pisać. Powodzenia i widzimy się w najbliższą niedzielę!